Już chyba podsumowując z mojej strony.
Na wstępie ogromne i szczere dziękuję, że mimo że tak pisałem o przywróceniu Wintera i Beach nikt nie napisał, że prywatę odwalam, bo zniesienie tych dwóch turniejów bardzo mocno we mnie uderza. To naprawdę wiele dla mnie znaczy, bo zaiste, nie to było celem.
To co się u nas stało to profesjonalizacja.
Ja się gdzieś mentalnie zatrzymałem w momencie, w którym taplamy się w błotku i okładami makaronikami basenowymi. Niewiadomo kiedy zaczęły być ważne spisane zasady. Pojawiła się hierarchia itd. Jeszcze w 2018 były zasady, ale laliśmy na nie równo.
Moje posty "wejdźmy do błotka, mamy te zasady, ale jeśli mają kogoś krzywdzić, to przymykamy na nie oko" - nie spotkały się z przyjęciem. Nie da się taplać w błotku, jeżeli część środowiska chce profesjonalizacji, nie ma powrotu do tego stanu. Kilka razy pisałem, że Rover Sniper, Domingo, koledzy ich plusujący mają rację, że są ustalone zasady i trzeba ich przestrzegać. Metaforycznie, u nas zamiast błotka pojawiają się areny sportowe.
Absurdalny problem z zasadami jest taki, że trzeba ich przestrzegać. Przyszłość niestety będzie taka, że jak ktoś rzuci argument "bo zgodnie z zasadami", to już będzie problem. Bo wyszliśmy z błotka - i tak to widzę.
Taka historia,
Éric Moussambani - pływak który wystąpił w Igrzyskach Olimpijskich w Sydney. On pływać nie umiał. Tutaj jest filmik z jego występu:
https://www.youtube.com/watch?v=TNbMxVTAp4Y
Koleś w swoim biegu zrobił falstart i zgodnie z zasadami musiał płynąć ponownie. Ale nie było już innej grupy, dlatego płynął sam. Prawie utonął, jak sam mówił. Ratownicy podeszli do brzegu basenu, żeby szybko go wyłowić jakby co. Nie mogli go zdyskwalifikować, bo płynął stylem dowolnym. Podczas "występu" miał większą owację niż finaliści w walce o złoto.
Do dzisiaj jak się wpisze w przeglądarce pływak sydney, to wyskakuje jako pierwszy link.
Koleś odstawił to co w sporcie najpiękniejsze i ludzie go pokochali.
Na następne igrzyska jego związek wysłał jego zgłoszenie bez zdjęcia. Zostali wezwani: doślijcie zdjęcie, bo bez zdjęcia nie możemy go dopuścić do występu. Olali (celowo). Kolesia nie dopuścili do występu w kolejnych igrzyskach.
Postąpili w 100% profesjonalnie. A mi się marzyło, żeby ktokolwiek z komitetu olimpijskiego odważył się odpalić google i wydrukować jego zdjęcie, albo poprosić go samego o podesłanie. Ale nie można, po procedura. Ogromna radość milionów widzów na całym świecie z ponownego występu bohatera (już umiał pływać), piękna karta igrzysk przegrała z brutalną procedurą związaną ze zdjęciem.
Jakoś mam przed oczami tę historię, jak sobie myślę właśnie o tym, że są zasady i ich przestrzeganie to oznaka profesjonalizmu. I jednocześnie czuję, że nie tak to powinno wyglądać, on i tak pojechałby dla publiczności, tworzył historię kolesia, co pojechał na igrzyska nie pływając wcześniej w basenie.
Ostatnie moje posty były właśnie o tym, że hobby się profesjonalizowało. No ale głupi nie jestem, wiem, że nie ma powrotu.
