Relacja

Mistrzostwa Świata w Dornbirn, Austria - 3-6 października
ODPOWIEDZ
stikman
liniowy
Posty: 1088
Rejestracja: 11 sty 2016, 21:41

Re: Relacja

Post autor: stikman » 10 paź 2019, 13:37

Ode mnie słów parę okołoturniejowych, a potem popełnię highlight meczy, ale mało szczegółowo.

Przede wszystkim dziękuję całej mojej drużynie - [mention]MarkusNord[/mention] [mention]bialy[/mention] [mention]Oren[/mention] [mention]Kopuł[/mention] [mention]Snajper[/mention]
To był zaszczyt z wami grać i tak dobrze się bawić. Mam nadzieje, że dobrze pokazałem się na wypożyczeniu ;)
Dzięki też dla [mention]BRaN[/mention], który wypadł ze składu w ostatniej chwili. Dzięki, że trzymałeś mocno kciuki ;)
Dziękuję za podtrzymywanie na duchu, kiedy miałem chwilę zwątpienia po 2 dniu. Kopuł miał rację, jest jeszcze 3 dzień i można namieszać.
Dziękuję też za trzymanie kciuk i wiarę, że przyłożę na 2-1 w 3 tury bez rerolla w 7 meczu. Ta akcja mnie pozytywnie nastroiła i przywróciła wiarę :)

Dziękuję Deadline'om za wspólne rozmowy, śmiechy, alkoholizację i bezpieczną podróż - [mention]Mysza[/mention] [mention]Tomek Kos[/mention] [mention]teillman[/mention]

Dziękuję też naszym pozostałym graczom. Wszyscy się wspierali, dopytywali jakie są wyniki, chcieli dla innych jak najlepiej. Ta atmosfera była wyjątkowa.

Co do organizacji:
- opóźnienie związane ze skill ringami przemilczę, bo nie wiem z czego to wynikało (prawdopodobnie za późno dostali towar)
- same skill ringi fajnie wyglądają, ale są zajebiście nie praktyczne
- kostki, które dostaliśmy - super, będę nimi grał
- książka z rosterami też bardzo fajna, 2 razy mi pomogła przy star playerach
- dobre jedzonko, smakowało mi :)
- moneta za duża i do dupy, mogli dać mniejszą, która mogła by działać jako marker lub piłka
- wypierdalająca się sędziówka masakra - to nie może mieć miejsca, bo to kurwa nie jest skomplikowana baza danych. Backend developer stawia takie zabawy w tydzień za niecałe 2,5k ojro, a potem ma kurwa obowiązek być pod telefonem jak się wyjebie. Oni chcieli zrobić sobie to sami z tego co czytałem i mieliśmy takie efekty, a nie inne :/
- mało sędziów na sali i mało widoczni

Gracze/przeciwnicy:
Obwiałem się, że będzie więcej wałków albo dziwnych sytuacji. Chyba nic mnie takiego nie spotkało. Gracze znali bardzo dobrze swoje drużyny. Zasady ogóle - bywało różnie :). Moją norske musiałem tłumaczyć i widziałem, że z 3 miało problemy z przyswojeniem ich. Grali w miarę szybko, tylko 2 zamulało. Wszyscy grali na wynik drużyny, spokojnie bez szaleństw - 1-0 dla nich pełna obrona i kontrola bez biegu po 2 przyłożenie. Zdarzało się, że zostawały im rerolle w każdej połowie. Nikt nie przerzucał 2x strzałka itp. Włosi mają śmieszny zwyczaj rzucania 2k6 na rozpoczynanie, wchodziłem w to. Nikt nie miał problemu, żeby grać jednym zestawem kości. Nawet 2 graczy pożyczało mi kubek. Gracze stunty (miałem 2) wymagający. Wiedzą jak tym grać. :)

Podsumowując - mnie się bardzo podobało, a ich wpadki musimy przekuć na nasz sukces na EURO. Miałem też parę spostrzeżeń co można by było poprawić/dodać, ale to już mówiłem Teillmanowi.
Jedyne czego mi szkoda, to to że nie było czasu na lekkie poznanie miasta, rozejrzenia się do okoła, bo widoki byłe ekstra.

Każdego zapraszałem do nas na turnieje i na EURO. Mówili, że nie mają kasy, ale jak mówiłem jakie są koszta i za ile ja kupuje bilety do Europy to robili wielkie oczy. Widać, że jeszcze na mapie Europejskiego BloodBowla nie jesteśmy bardzo znani, ale mam nadzieje, że po tym turnieju i EURO to się zmieni :)
https://www.instagram.com/bloodbowl_dai ... NocDA2aHpm trochę malowania, więcej relacji z turniejów

Awatar użytkownika
MarkusNord
trener
Posty: 3795
Rejestracja: 27 lis 2016, 23:15

Re: Relacja

Post autor: MarkusNord » 10 paź 2019, 14:57

RELACJA z NAF WORLD CUP IV 2019
pisał: MarkusNord

Emocje powoli ze mnie schodzą ale nadal żyję tym wyjazdem. Zbieram się do napisania o tej przygodzie już kolejny dzień bo nadal nie wiem od czego zacząć, tyle jest do opowiedzenia. Na początku próbowałem na forum ale po czasie uznałem, że to będzie za duży artykuł. Przeniosłem się do Worda z pisaniem gdzie co chwila zmieniałem koncepcję. Ostatecznie stworzyłem schemat wedle którego opowiem wam historię z punktu widzenia kapitana Pomorskich Trolli, drużyny z Polski która finalnie zajęła 38 lokatę na Mistrzostwach. Opowieść podzieliłem na 5 aktów, zacznę więc od pierwszego.

Przy pisaniu towarzyszy mi melodia, którą zapodał Oren (Gdańsk) przez przypadek jak w drodze powrotnej rozmawialiśmy o Beach Bowlu i jakiego teraz mamy powera do jego organizacji :) World Cup ładuje baterie na maxa, rzekł bym nawet z zapasem takie 110% ;) A melodia, okazało się świetnie oddaje ducha naszych zmagań tak więc poniżej zapodaję linka:

https://www.youtube.com/watch?v=mHD-nrsH-T0

Podziękowania zostawię na koniec.


AKT I - PODRÓŻ I CEREMONIA OTWARCIA


Wyruszyliśmy spod domu Orena w środę 2-ego października około godziny 18:00. Oren zakładał że w 15 godzin dojedziemy, ja miałem jednak obawy w stosunku co do warunków atmosferycznych i możliwych zatorów pod drodze. Finalnie dojazd zabrał nam 18 godzin gdzie cały czas prowadził Oren nie dając sobie wyrwać kółka ukochanego samochodu z rąk. Robiliśmy sporo przystanków, ja praktycznie nie spałem (3 drzemki po 15 minut) żeby mieć oko na Orena w razie "W" zmienić. [mention]Oren[/mention] jesteś Tytanem i świetnym kierowcą, wszyscy jesteśmy Ci dłużni za tą robotę.

Rzecz jasna po drodze nie obyło się bez przygód. Przed granicą z Niemcami po 4 godzinach drogi napotkaliśmy na zator, który udało się ominąć po czym prawie zszedłem na zawał jak jeden z naszych polskich Januszy autostrad jechał z nami na czołówkę, na szczęście wyszliśmy z tego cało ale humor miałem już zepsuty do końca podróży. Kopół za to w świetnym nastroju od samego początku. Jego optymizm towarzyszył nam od momentu zapakowania się do samochodu aż do powrotu - człowiek dosłownie nie złomny :)

Po świcie około 8:00 spotkaliśmy się przez przypadek z Deadlineami na stacji benzynowej jakieś 150km od granicy z Austrią. Śmiechom i uszczypliwościom nie było końca ;) Rzecz jasna gdybyśmy się próbowali na siłę złapać na pewno by się to nie udało a tak mając na oko 10% szansy udało się. Co więcej zaparkowaliśmy dwa samochody od nich ale byliśmy tak zmęczeni że dopiero Oren przechodząc obok wyczaił że Brama i Mysza się na niego gapią od minuty :D Dorzucę, że Deadlajny jechały busem oklejonym magnesami z logami Eurobowl2020 i WC2019. Dalej jechaliśmy już w konwoju, powoli i spokojnie bo zmęczenie dawało już o sobie znać. Mimo wygodnych dojczlandzkich Autostrad była to już 15 godzina podróży.

Wjeżdżając do Austrii wpadłem w euforię. Widoki nieziemskie, wszędzie dookoła góry malowniczo oklejone chmurami. Nigdy nie byłem w Austrii więc czym prędzej sięgnąłem po telefon i zacząłem cykać zdjęcia. Chłopaki w aucie polewa że zachowuję się jak japoński turysta :) ale sami byli pod wrażeniem alpejskich pejzaży. Wszyscy byliśmy w świetnych humorach do momentu zjechania z autostrady w wąskie ścieżki prowadzące przez Austriackie miasteczka niezłą stromizną pod górę. Z uwagi na zmęczenie, na mnie i początkowo też na Orena padł blady strach. Zakaz wyprzedzania pojawiał się na bardzo krótkich odcinkach i rzadko, wąsko i niebezpiecznie, hardcorowcy żyją w tej Austrii :D . Z jednej strony kamienne ściany z znakami zagrożenia lawinowego z drugiej niski kamienny płotek albo wręcz jego brak a za nim skarpa do której strach podchodzić i tak przez 20 minut podjeżdżania krętymi drogami. Biały stwierdził że wjechaliśmy w strefę czyjegoś pojebania skoro można się na takich odcinkach wyprzedzać. Mikrozawał pojawił się przy mijaniu autobusu bo dosłownie o milimetry otarliśmy się o słupki oddzielające nas od przepaści. Na szczęście w następne dni było lepiej bo trasa była już znana i wróciły siły po odespaniu a trzeba zaznaczyć że każdego dnia pobytu musieliśmy pokonywać trasę dwukrotnie. Widoki za to rekompensowały wszystko, dotarliśmy na miejsce i zameldowaliśmy się w internetach o zakwaterowaniu w domku narciarskim :)

Obrazek

Po wypakowaniu się i krótkim 2-3 godzinnym odpoczynku zbieramy się do wyjazdu na ceremonię otwarcia, 40 minut jazdy w dół i przez autostradę dojeżdżamy w konwoju z Deadlinami na miejsce turnieju i tam... Multikulturowy szok Blood Bowlowy. byliśmy chyba jednymi z pierwszych bo z kwadransu na kwadrans ludzi przybywało i to tylko takich gadających o Blood Bowlu w przeróżnych językach.

Na wstępie przy jednej z dwóch bramek rejestracja u Orgów. Małe formalności i otrzymujemy 6 książeczek po jednej dla każdego z Składu Pomorskich Trolli. Z początku myślimy że to taki tam informator o turnieju a tu pierwsze zdźiwko i pierwszy pozytywny szok. U nas na turniejach wydaje się tylko smutną karteczkę do wypełniania wyników z logiem turnieju i sponsorami. Tam walnęli nam z armaty książkę z pełnym opisem haromogramu, miasta i okolic wraz z rulebookiem tierów z starplayerami i na koniec sheetam do wypełniania po meczach indywidualnych.

REF informuje nas o tym że za 30 minut (pierwsza ściema czasowa) będą wydawać gifty w mniejszej sali. To ok, idziemy zwiedzać i tutaj następuje kolejne pierdolnięcie, tym razem salwą z grubego kalibru... przechodzimy obok vendorów i naszym oczom ukazuje się główna sala na 1000 osób z barem i sceną (zdjęcie obejmuje tylko 2/3 stołów bez baru).

Obrazek

W tym momencie świat Blood Bowla nam się otworzył a klapki spadły z oczu. Będą spadać jeszcze kilku krotnie bo każdy miał oddzielne filtrowanie rzeczywistości. Jak by spadły wszystkie naraz to pewnie byśmy oślepli z wrażenia :D Od tamtej pory turnieje w Polsce będą dla mnie już tylko małymi lokalami w gronie znajomych kochanych mordek :)

Potem druga sala gdzie wywieszano jeszcze flagi i przygotowywano gifty. Okazało się potem, że przygotowania giftów to był tylko pic na wodę fotomontaż. Torsten osobiście rozwieszał flagi i pytał się nas czy dobrze powiesił Polską, chyba wiedział o wtopie z LGBT+ gdzie na losowaniu paringów tydzień wcześniej pomylił ich z Maltą XD Na halę gdzie było mniej stołów i wydawka wraz z jadalnią wpuszczono nas przed wszystkimi z uwagi na organizację EuroBowlu w 2020 Teillman załatwił uzupełnienie torebek z giftami o wizytówki z info o Euro. Rzecz jasna musieliśmy je powkładać sami na szczęście wszyscy z Trolli i Deadlinów wzięli się do roboty i w 15 minut było po robocie za to w mojej głowie myśl: "Kurwa pomagałem niejednemu na turniejach w Polsce przy różnych okazjach np. noszeniu stołów albo sędziówce to jeszcze mnie do organizacji WC2019 zaprzęgnięto" :D Mimo to banan na twarzy cały czas do momentu jak po ponad godzinie można było odbierać gifty... I w tym momencie zaczął się koszmar organizatorski. Po 30 minutach czekania przed salą wpuszczono nas po gifty, powiedziano nam, że w razie pomyłki w opakowaniu mamy się zgłosić do REFów siedzących przy wyjściu z sali. Okazało się że w naszych torebkach jak i u Deadlinów nie ma skill ringów. Patrzymy że już ustawiła się kolejka na jakieś 100-150 chłopa więc migiem zająć miejsce! Czekaliśmy na zmianę z Deadlinami dobre 2 godziny zanim wydali nam skille. To była masakra, przez ten cyrk czekając jako kapitan ominął mnie koncert zespołu którego bębniarska melodia była Dżinglem kończącym każdy mecz w następnych dniach (nomen omen zajebisty koncept, trzeba go u nas wprowadzić :) ). My już z kompletem rzeczy a za nami kolejka której końca nie widać. Gamonie które się spóźniły czekały po Skille do północy! Co gorsze nie wydano wszystkich ale o tym dowiedzieliśmy się już następnego dnia.

Czekając w kolejce poznaliśmy pierwszych Włochów stojących w kolejce przed nami. W trakcie powolnego przesuwania się kolejki w tempie jedna drużyna co 10 minut, z mojego opakowania przez przypadek wypadł komplet Kości. Wszystkie Składy z Polski podczas zapisów wybrały, że reprezentują Szwajcarię, jednego z 3 nacji organizatorskich, więc wszyscy z nas dostali białe kości. Włoch w osłupienie gada do nas po angielsku - o kurde macie białe? Wymienicie się? I wyciąga czerwone (przypisali się do Austrii). Poszedłem na to w zamian za kupienie mi dodatkowo piwa. Włoch poszedł na układ, chłopaki z Trolli śmieją się że zagrałem jak Janusz biznesu a ja popijając pierwszego na wyjeździe browara cieszyłem się, że jestem jednym w Polsce posiadaczem czerwonych kostek z Dornbirn :)

Czekając na zmianę na skille zwiedzaliśmy stoiska. Hungry Troll, Willy Miniatures i inni wystawieni między jedną i drugą salą. Myślę sobie:"Zajebisty marketingowy chwyt, specjalnie ich tak ustawili bo idąc na fajkę albo do kibla albo jeść będzie mnie kusiło żeby coś kupić" ;) Przyjechałem do Dornbirn z prawie 100 Euro zapasem na czarną godzinę typu żarcie albo nieprzewidziane wydatki. Myślałem że coś zaoszczędzę... Jaki ja byłem kurwa naiwny XD Zniżki u każdego vendora do 40% + figury i kostki których próżno szukać nawet w internetach oraz zajebiście smaczne piwo po 4 ojro, ten Blood Bowlowy Raj spowodowały że do domu wróciłem z 5 ojro w drobnych w kieszeni ;) Przez Myszona i jego akcję "zbierz 5-ciu kolegów a kupisz drużynę w Hungry Troll 40% taniej" nabyłem Norskę. Swoją drogą Myszon cieszył się jak dziecko jak wyhaczył ostatni egzemplarz bretki stylizowanej na Rycerzy Świętego Grala Monty Pytona ;)

Koło 22:00 wróciliśmy na kwaterę a że wcześniej odkryliśmy zajebisty bar na piętrze poniżej postanowiliśmy z Deadlinem urządzić wieczorne zgrupowanie treningowe i przy wybornych drinkach na klejących się od poprzedników stołach rozstawiliśmy boiska i w dobrych humorach przystąpiliśmy do ostatecznych testów. Koło 1:00 w nocy wszyscy już spali czekając co przyniesie nam pierwszy dzień Mistrzostw...

Obrazek


CDN...
Obrazek
Fumbble: MarkusNord

Awatar użytkownika
teillman
trener
Posty: 3200
Rejestracja: 11 sty 2017, 00:31
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Relacja

Post autor: teillman » 10 paź 2019, 16:53

[mention]MarkusNord[/mention] muszę Cię zasmucić. Kupiłem 2 czerwone sety kostek dla ludzi z Warszawy :/
Steam:teillman
Obrazek
Gamonie wykonują blitz i podanie tym samym zawodnikiem podczas jednej akcji. :?

Awatar użytkownika
Domingo
trener
Posty: 5134
Rejestracja: 15 sty 2013, 19:22
Lokalizacja: War Saw

Zdobyte trofea

Pozostałe odznaki

Re: Relacja

Post autor: Domingo » 10 paź 2019, 16:54

teillman pisze: 10 paź 2019, 16:53 @MarkusNord muszę Cię zasmucić. Kupiłem 2 czerwone sety kostek dla ludzi z Warszawy :/
ja kupiłem wszystkie dostępne kolory :D
Obrazek
Steam: Zelazow
Fumbbl: Zelazow

Awatar użytkownika
rover
blitzer
Posty: 1639
Rejestracja: 02 lip 2013, 11:49

Zdobyte trofea

Re: Relacja

Post autor: rover » 10 paź 2019, 17:48

I nagle Markus nie jest juz takim Januszem biznesu :D

Dajesz dalej Markus. Super sie to czyta :D
GAMONIE witają MYSZĘ!

FUMBBL: rover

stikman
liniowy
Posty: 1088
Rejestracja: 11 sty 2016, 21:41

Re: Relacja

Post autor: stikman » 10 paź 2019, 22:16

Świetnie się to czyta Markus!

Gdyby ktoś chciał zobaczyć jakieś foty i filmiki to może wbić na @bloodbowlpolska na Instagramie i tam trochę tego jest.
https://www.instagram.com/bloodbowl_dai ... NocDA2aHpm trochę malowania, więcej relacji z turniejów

Awatar użytkownika
MarkusNord
trener
Posty: 3795
Rejestracja: 27 lis 2016, 23:15

Re: Relacja

Post autor: MarkusNord » 13 paź 2019, 11:37

RELACJA z NAF WORLD CUP IV 2019
pisał: MarkusNord

Próbowałem wczoraj usiąść do pisania ale nie starczyło czasu dlatego publikuję akt II dopiero dzisiaj. Będzie on dotyczył piątku, dnia w którym rozpoczęliśmy turniej. Był to dzień groteskowy jak film Tarantino tak więc podzieliłem go na sceny dla nadania odpowiedniej atmosfery. Przy każdym tytule danej sceny warto sobie wyobrazić ciemniejący powoli obraz z wyłaniającym się napisem ;)


AKT II - PIERWSZY DZIEŃ ZMAGAŃ


SCENA 1 - RANEK


Obrazek

Ranek obudził nas pięknym świtaniem słońca odsłaniając alpejskie pejzaże. Musieliśmy wyruszyć wyjątkowo wcześniej z uwagi na zapominalskich kolegów którzy nie wzięli w czwartek na rozpoczęcie swoich figur do obfotografowania pod konkurs malarski. Zjadłszy przygotowaną przez Olę i Białego jajecznicę na ostro wyruszyliśmy w trasę. Z początku krętymi drogami, potem już autostradą dotarliśmy na miejsce o 8:00 i tam Nuffle serwuje kolejny szok tym razem naszym kandydatom do zostania mistrzem Blood Bowlowego malarstwa. Zielu i Stikman stanęli w kolejce oczekujących na zdjęcia, okazało się, że nie tylko oni zapomnieli figurek w czwartek ;) Kolejka długa więc zerkają na swoją konkurencję a tam diorama na dioramie i dioramą pogania. Bez dioramy to jak bez magistra szukać pracy na polskim rynku, więc koncepcja robienia fotografii szybko zamieniała się na pójście po piwo. My natomiast czekaliśmy na swoich oponentów bo paringi były już znane, mogliśmy też sprawdzić po numerze parowania na których stołach gramy, były one zaznaczone w książeczkach które dostaliśmy dzień wcześniej na planie obiektu. Czekając nie spodziewaliśmy się jeszcze, że czeka nas tego dnia organizacyjny koszmar…


SCENA 2 – ORGANIZACJA WYPIERDALA SIĘ PO RAZ PIERWSZY

Mija czas kiedy powinniśmy rozpocząć pierwszy mecz a na scenę wchodzi jeden z REFów obwieszczając, że nie wydali dnia poprzedniego wszystkich skill ringów co generuje nam godzinę opóźnienia. Cóż, z początku nie przejęliśmy się za bardzo więc rozpoczęliśmy zwiedzanie okolicznych graczy. Jak wiecie z FaceBooka niektóre składy potrafiły się bajecznie przebrać jak Hiszpańscy Templariusze, gdzie każdy z nich miał swoje imienne bardzo ładnie wystylizowane na zamek boisko. Próbowałem od nich jedno wyciągnąć ale się nie dało, dostałem za to na pocieszenie kosteczki :) Kolejną ekipą którą napotkałem były Hiszpańska Inkwizycja, w ciągu dnia okazało się że byli niezłymi wykrętami. Nazwać ich wariatami to stanowczo za mało. Podczas grania meczy odstawiali Show rodem z Monty Pythona ale 100 razy bardziej obsceniczny. Wysypali na boiska tony makaronu w kształcie kutasów, inscenizowali obciąganie kutanga w ramach błogosławienia sobie rzutów na CAS oraz wyzywali wszystkich i wszystko po Hiszpańsku napierdzielając do wtóru inkwizytorskim dzwonkiem stojąc przy tym na krzesłach. Musicie sobie zdawać sprawę w jakim szoku byli ich oponenci. Ostatecznie Inkwizycja dostała naganę od Orgów i następnego dnia byli już potulni jak baranki ale nie jest to moja opowieść. Na inkwizycję siedzącą obok trafił Deadlinę i najlepiej historię o tym opowiada Teilman, liczę na opowieść Wójka Teilmana na Winter Cupie ;) Tym czasem godzina minęła, my czekamy już z naszymi Włoskimi przeciwnikami na rozpoczęcie meczu a tu znowu wchodzi REF i mówi przez mikrofon, że jeszcze 30 minut czekania bo wydają ostatnie skill ringi. My jeszcze nie zaczęliśmy grać bo paringi w aplikacji nie zostały oficjalnie potwierdzone. Mimo to niektóre drużyny już ruszyły z grą co zostało upomniane przez REFów, że mogą się zdziwić jak paringi ostatecznie się zmienią :/ Brak ogaru z apką przez Orgów zaczynał już powoli śmierdzieć. Tak czy siak wszystkie nasze Pomorskie Trolle czekają naprzeciw swoich oponentów, doszło do wymiany giftów (dostaliśmy wino z prywatnej winnicy) a mojego przeciwnika jako jedynego jak nie było tak nie ma. Kapitan drużyny przeciwnej tłumaczy mi, że koleś ma swoje stoisko i trzeba na niego poczekać. W końcu pojawia się , światło ciemnieje i puszczają w tej samej chwili intro do turnieju, zaraz po nim mamy zaczynać mecz i tutaj Nuffle serwuje mi na sam początek turnieju pierdolnięcie niczym rozpędzony Minotaur z MB + CLAW na końcu poprawiając PO ;)

Obrazek


SCENA 3 – LUCHADORE

Mój przeciwnik, na oko zwykły Włoch z wąsem obwieszcza mi, że chwilę przed meczem musi się przebrać. Patrzę na niego i faktycznie normalnie ubrany bez koszulki zespołu z którym gra. Myślę sobie: „pewnie chce tylko ubrać koszulkę drużynową dlatego przeprasza”. Po 2 godzinach czekania zegar do rozpoczęcia pierwszego na WC2019 meczu startuje a mój przeciwnik obwieszcza, żebym mu dał minutkę na przebranie, ja odpowiadam że ok… I w tym momencie zaczęła się magia światowego turnieju. M4ik1ng bo tak nazywał się mój przeciwnik wstaje i ubiera na początek dziwaczną maskę, mi na początek brew jednego oka poszła do góry. Po założeniu maski Włoch dosłownie rozrywa ubranie na klacie odsłaniając wygoloną na klacie podobiznę kozła, zakłada pelerynę i rozrywa spodnie odsłaniając lateksowe, zapaśnicze spodnie. Wisienką na torcie było założenie pasa mistrzowskiego. Ja zbieram z ziemi szczękę, Trolle leją ze śmiechu tak samo jak reszta Włochów patrząc na moją reakcję. Po tym Show Włoski Luczador wyciąga palec w moją stronę i krzyczy: „And now i will kick your ass!!!”. Pompa nie z tej ziemi. Z meczu nie wiele pamiętam bo byłem tak rażony ogromem turnieju i jeszcze takim przywitaniem, że mecz wydawał mi się w tedy najmniej ważny. Nie grałem źle ale faktem jest że sam strój nie świadczył o tym, że mój przeciwnik jest zwierzakiem. Był nim też grając bo piekielnie dobrze rozstawiał swój Chaos na boisku, nie miałem za bardzo nic do powiedzenia. Na koniec turnieju okazało się, że był jednym z lepszych graczy indywidualnych (7-0-2). Skończyło się 0-2 dla Luczadora ale wspomnienia będę miał do końca życia :)
received_2427854407461881.jpeg
Obrazek


SCENA 4 – ORGANIZACJA WYPIERDALA SIĘ PO RAZ DRUGI

Po meczu i wprowadzeniu wyników do apki naszedł organizatorski amargiedon. Po 30 minutach czekania na scene wyszedł REF i od tej pory co 20 minut wchodził na scenę, przepraszał za opóźnienia i prosił o cierpliwość by dać im jeszcze 10 do 15 minut na rozwiązanie problemów technicznych. Raz tłumaczyli się problemami IT, raz brakiem Internetu (mi facebook hulał bez problemu cały czas), raz że muszą serwer na nowo postawić, kolejny że mają problem z komputerem (jednym? JEDEN komputer na taką imprezę?!). Masakra… po ponad godzinie takich obwieszczeń nastroje na obu salach zaczęły się psuć. Za 5 razem kiedy REF wchodził na scenę a mieliśmy już grubo ponad 2 godziny opóźnienia widać było na przemawiającym pot i przerażenie w oczach. Co się zresztą dziwić, organizacja leży i kwiczy, Finowie chcą w niego rzucać butelkami a Hiszpanie skandują że chcą go powiesić na najbliższym drzewie. Znowu kazano nam czekać 10 do 15 minut. Zaginanie czasu poziom master. Po kolejnej godzinie (3 godziny w dupe). Wątpiliśmy już ostro czy uda się zagrać 3 mecze tego dnia. Przyszedł inny REF na scenę, poprzedni chyba za bardzo się bał, że go zlinczują ;) i obwieścił że udało się wygenerować paringi – Wielki okrzyk radości na Sali, po czym, że potrzebują jeszcze 10 do 15 minut na ich sprawdzenie. Możecie sobie tylko wyobrazić jak został wybuczany :D
Po prawie 5 godzinach po godzinie 17:00 rozpoczęliśmy 2 mecz tego dnia :/ chwilę przed dostaliśmy oficjalne info, że nie będzie już dzisiaj więcej meczy i następnego dnia POSTARAJĄ się tak wszystko zorganizować, żebyśmy w spokoju zagrali 4 mecze. Nikt w to nie wierzył…


SCENA 5 – WICEMISTRZOWIE ŚWIATA

W ostatnim 2gim meczu natrafiliśmy na reprę Włochów, która finalnie zajęła na turnieju 2 miejsce. Było mega ciężko z nimi grać. Ja trafiłem na ostatnim stole który przyjdzie mi okupywać cały turniej rozpiskę Dark Elfów na 2 Assasinach. Byłem zdziwiony bo nie mogłem rozkiminić taktyki przeciwnika, ostatecznie padłem ofiarą pułapki zastawionej sprytnie właśnie przez tych dwóch cholernych zabójców. Bardzo skutecznie odciągali mnie oni od głównej gry, co więcej nie byłem w stanie skutecznie pozbyć się ich z boiska. Na boisku odbywały się istne czary. Przegrałem wtedy najbardziej sromotnie bo 0-3 :( Byłem w fatalnym nastroju, była to też przegrana naszego składu Pomorskich Trolli. Chłopaki pocieszali mnie, że to repra Włoch i żebym się nie przejmował. Ja za to nie bardzo miałem ochoty rozmawiać.

Obrazek


SCENA 6 – POWRÓT NA MELINĘ

W drodze powrotnej nastroje były średnie a moje fatalne, Włosi się po nas przejechali jak walcem. Byliśmy zmęczenie długim czekaniem na 2 mecz i totalnie nie wiedzieliśmy jak wypadnie kolejny dzień pod kątem organizacji. Poprawiliśmy sobie trochę humor opowiadając sobie historie turniejowe z Deadlinem, zagraliśmy jeszcze po jednym meczu i poszliśmy spać w lepszych humorach. Kopuł rzecz jasna wesoły cały dzień – ten to miał niekończące się pokłady optymizmu ;)



CDN…
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Obrazek
Fumbble: MarkusNord

Awatar użytkownika
reszka
trener
Posty: 2864
Rejestracja: 17 sty 2013, 14:03

Zdobyte trofea

Re: Relacja

Post autor: reszka » 13 paź 2019, 12:17

Super to się czyta.
Bo gdybym nie był Gamoniem, to byłbym zwykłym powergamerem

NairoD
trener
Posty: 3301
Rejestracja: 06 sty 2015, 15:57

Zdobyte trofea

Re: Relacja

Post autor: NairoD » 13 paź 2019, 12:52

Prawie sie zeszczalem ze śmiechu jak o zawodniku wrestlingu czytalem... Qtwa ze ja sie musialem w ten las zaczac bawic...
Slanny 2019 - 4/1/1 (6)
Slanny 2018 - 43/11/18 (72)
Slanny 2017 - 36/8/24 (68)
Slanny 2016 - 21/10/18 (49)

Stunty 2020 - 18/13/13(44)

Teams of Legends:
Deadly Nightshades - w trakcie lepienia (może kiedyś skończe...)

Awatar użytkownika
bialy
blitzer
Posty: 1580
Rejestracja: 16 paź 2017, 14:09

Re: Relacja

Post autor: bialy » 13 paź 2019, 13:37

Pozwolę sobie na 2 uzupełnienia:
- piwo na miejscu było takie, ze jak dałem Belgom Dębowe Mocne, to im bardziej smakowało, mino ze było ciepłe ;)
- jajecznica to „menemen”, a przynajmniej taka wariacja, jakie składniki udało się nabyć w Spaar.

ODPOWIEDZ

Wróć do „World Cup 2019”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości