Re: Karciana wersja Blood Bowla - opinie, wnioski, dyskusje
: 29 gru 2013, 20:58
No dobrze. Jestem po pierwszych siedmiu czy ośmiu grach we wszystkich konfiguracjach: na dwóch, trzech i czterech graczy.
Jako że jestem już dość doświadczonym planszówkowiczem/karciarzem, mam dość szeroką perspektywę po rozegraniu kilkuset gier w przenajróżniejsze tytuły.
Wykonanie gry: 9/10
Jakość produktu jest super (w końcu to FantasyFlightGames), karty, ilustracje itp. Jedyna moja uwaga dotyczy rozmiaru kart wydarzeń - gdyby karty z boiskami były bardziej wydłużona, na stole po dołożeniu wszystkich zawodników do meczów byłby większy porządek; obecnie gracze nachodzą na siebie jeżeli karty ułożymy zbyt blisko siebie.
Zasady: 9/10
Przeczytanie i zrozumienie zasad zajmuje jakieś pół godziny. Wytłumaczenie nowemu graczowi - 5 minut. Jest to mega zaleta, zasady są proste a cały czar gry polega na kartach - heh, no jak to w karciankach Punkcik odjąłem za czaszki - rzokładanie ich na stole, mieszanie i losowanie pozwala co sprytniejszym graczom na wyciąganiu korzystnych żetonów. Lepiej by było gdyby czaszeczki były wyciągane np. z woreczka już przy odkrywaniu żetonów przy rozstrzyganiu meczów. My tak gramy (wiem, wiem, niektóre zdolności pozwalają na podglądanie itp. no ale jakoś to się da załatwić).
Rozgrywka: 9/10
Rozgrywka jest bardzo sprawna, czas oczekiwania na swój ruch niewielki - nawet jak myślimy nad swoim ruchem to obserwowanie zagrywek innych graczy jest emocjonujące. Powtarzalność rozgrywek oceniam wysoko - dostajemy w zestawie 6 różnych drużyn więc zanim nam się któraś znudzi to zdążymy rozegrać w sumie ze 20-30 meczów. Czas gry to od 40 do 75 minut (przy grze na 4 graczy). Niewielką wadą jest system dobierania i przetasowywania talii - dociągniętych po pierwszym sezonie star playerów możemy (w większości przypadków) wykorzystać dopiero w sezonie trzecim, zaś dociągnięcie na rękę tych, których dociągniemy w sezonie 4 jest mało prawdopodobne na finałową rundę rozgrywek. Tym sposobem nie warto przywiązywać się do np. deathrollera, którego przypadkiem uda nam się wrzucić do składu w 3 sezonie... nie mam pomysłu jak to rozwiązać. Losowość jest duża, ale z założenia, zresztą losowość generuje dodatkowe emocje, a emocje w sporcie są wskazane
Gra dla wszystkich, mój siedmioletni syn ogarnął zasady, moja szwagierka, która z Warhammerem ma niewiele wspólnego też, stała ekipa erpegowców była uradowana z pierwszej rozgrywki.
Jako że jestem już dość doświadczonym planszówkowiczem/karciarzem, mam dość szeroką perspektywę po rozegraniu kilkuset gier w przenajróżniejsze tytuły.
Wykonanie gry: 9/10
Jakość produktu jest super (w końcu to FantasyFlightGames), karty, ilustracje itp. Jedyna moja uwaga dotyczy rozmiaru kart wydarzeń - gdyby karty z boiskami były bardziej wydłużona, na stole po dołożeniu wszystkich zawodników do meczów byłby większy porządek; obecnie gracze nachodzą na siebie jeżeli karty ułożymy zbyt blisko siebie.
Zasady: 9/10
Przeczytanie i zrozumienie zasad zajmuje jakieś pół godziny. Wytłumaczenie nowemu graczowi - 5 minut. Jest to mega zaleta, zasady są proste a cały czar gry polega na kartach - heh, no jak to w karciankach Punkcik odjąłem za czaszki - rzokładanie ich na stole, mieszanie i losowanie pozwala co sprytniejszym graczom na wyciąganiu korzystnych żetonów. Lepiej by było gdyby czaszeczki były wyciągane np. z woreczka już przy odkrywaniu żetonów przy rozstrzyganiu meczów. My tak gramy (wiem, wiem, niektóre zdolności pozwalają na podglądanie itp. no ale jakoś to się da załatwić).
Rozgrywka: 9/10
Rozgrywka jest bardzo sprawna, czas oczekiwania na swój ruch niewielki - nawet jak myślimy nad swoim ruchem to obserwowanie zagrywek innych graczy jest emocjonujące. Powtarzalność rozgrywek oceniam wysoko - dostajemy w zestawie 6 różnych drużyn więc zanim nam się któraś znudzi to zdążymy rozegrać w sumie ze 20-30 meczów. Czas gry to od 40 do 75 minut (przy grze na 4 graczy). Niewielką wadą jest system dobierania i przetasowywania talii - dociągniętych po pierwszym sezonie star playerów możemy (w większości przypadków) wykorzystać dopiero w sezonie trzecim, zaś dociągnięcie na rękę tych, których dociągniemy w sezonie 4 jest mało prawdopodobne na finałową rundę rozgrywek. Tym sposobem nie warto przywiązywać się do np. deathrollera, którego przypadkiem uda nam się wrzucić do składu w 3 sezonie... nie mam pomysłu jak to rozwiązać. Losowość jest duża, ale z założenia, zresztą losowość generuje dodatkowe emocje, a emocje w sporcie są wskazane
Gra dla wszystkich, mój siedmioletni syn ogarnął zasady, moja szwagierka, która z Warhammerem ma niewiele wspólnego też, stała ekipa erpegowców była uradowana z pierwszej rozgrywki.