Ja mam osobiście odmienne zdanie. Blood Bowl to gra gdzie od pewnego poziomu bardziej liczy się farcik bo skilla i tak mamy podobnego. Mały farcik daje małą przewagę, mały peszek daje małą stratę. Big Guy jest typkiem podwyższonego ryzyka, jak akcje rosyjskich spółek - duże ryzyko i duża nagroda. Jedną akcją potrafi zrobić grę. Rolą trenera jest z kolei wyeliminować negatywne efekty jak coś mu nie pójdzie (a na pewno prędzej czy później coś nie pójdzie). Pół biedy jak nie wyjdzie rzut na wild animala, większa bieda jak nie wyjdzie bone head, a najgorzej jak wypadnie czacha-czacha przy blitzu... Zawsze przyjemniej mi się gra gdy przeciwnik nie ma big guya i max S4 w drużynie.
Oczywiście nadal pozostaje to sprawą indywidualną każdego gracza.