No niestety. Strategia wydawnicza co prawda już zawraca z tego "trendu", ale dopiero co minęła wierzchołek tej patologii i jeszcze siłą rozpędu troszkę czasu im zajmie powrót z tej ścieżki. Piszę tu oczywiście o całej branży gier. Oczywiście nie bez winy tu są również klienci czyli gracze którzy pod wpływem emocji zwanej w tej branży hype'em chcą szybciej dostać w swoje rączki upatrzone programy/gry itp. itd. Oczywiście idąc dalej łańcuchem przyczynowo skutkowym taka reakcja graczy była podsycana coraz bardziej emocjonalnymi i agresywnymi reklamami oraz sztuczkami socjotechnicznymi w celu zainteresowania produktami przed ich premierą. Wszystko wymknęło się jednak troszkę spod kontroli zarówno wydawcom jak i ich klientom. I mamy to co mamy.
P.S. Oczywiście sam wpadam w tą pułapkę nagminnie, choć z czasem wypracowałem swoją własną strategię zakupową na czas mojego hype'u - czyli w skrócie wypatruję darmowych beta testów interesujących mnie tytułów (nie ważne czy zamkniętych czy otwartych) lub... czekam na pierwsze prasowe gameplaye na YT. I dopiero później decyduję czy warto kupić daną grę.