Relacja w WC Alicante

Mistrzostwa Świata w Alicante, Hiszpania - 8-10 września
stikman
liniowy
Posty: 1090
Rejestracja: 11 sty 2016, 21:41

Re: Relacja w WC Alicante

Post autor: stikman » 29 wrz 2023, 00:27

@leon ja 8 mecz grałem z tym samym Włochem co grałeś swój 5 :)
Sympatyczny gość
https://www.instagram.com/bloodbowl_dai ... NocDA2aHpm trochę malowania, więcej relacji z turniejów

rayhell
rezerwowy
Posty: 696
Rejestracja: 01 gru 2020, 14:53

Zdobyte trofea

Re: Relacja w WC Alicante

Post autor: rayhell » 29 wrz 2023, 08:40

Nawiązując do cudownej relacji Leona.
Na meczu z Finami jedyny raz wstałem od stołu żeby krzyknąć sobie terapeutyczne "Kurwa".

Wymęczone 1:1 z woodami, cały mecz gnoje nie chciały umierać a grałem to co gram zawsze. Bardzo wymęczone 1:1, do tego stopnia że na domknięcie klatki do stallowania po wybiciu przez wardancera musiałem skakać nad leżącym elfem na 3+ bez rr.

Wiem, że na innych stołach dzieją się ludzkie dramaty, więc cieszę się, że chociaż remis, ustawiam się do bicia i wykopuję piłkę w 16 turze. Przeciwnik bardzo miły ale zamknięty w sobie (jak to Fin) zanim podniosłem kubek do rzutu na kickoff event powiedział tylko
Now you roll 3.
Aha.
Wiadomo jaki wynik.
Wiadomo co dalej.
1:2 i nienawidzę woodów jeszcze bardziej.

Awatar użytkownika
leon
trener
Posty: 10561
Rejestracja: 13 lut 2015, 07:42

Zdobyte trofea

Pozostałe odznaki

Re: Relacja w WC Alicante

Post autor: leon » 29 wrz 2023, 08:52

Pamiętałem tę kurwę ale kompletnie mi wyleciała z głowy reszta. Chyba mój umysł już chciał zapomnieć o tych meczach z 6 rundy

Nie pamietam kompletnie co było u Grzecha. Czy to zwyczajowe 1 na 1 na wygrana czy zesralo się bardziej. Kompletnie czarna dziura.
Amazonki PL-stół-11 78-28-26
Chaos PL-stół-11 9-4-2
Chaos Renegades PL-stół-11 4-0-0
Wood elfs PL-stół-11 3-0-2
Orcs PL-stół-11 10-5-3
Lizardmen PL-stół-11 1-0-0

Awatar użytkownika
leon
trener
Posty: 10561
Rejestracja: 13 lut 2015, 07:42

Zdobyte trofea

Pozostałe odznaki

Re: Relacja w WC Alicante

Post autor: leon » 01 paź 2023, 11:37

Dzień trzeci

Paringi wrzucone jakoś o 2 w nocy. Na bieżąco pisze kto na co gra. Emocje są pozytywne, bo Rayhell ma DE, Rover Under, na który potrafi grać, Grzechu ma przeciwnika z 20% win ratio, który gra khornem, Reszka ma tomb kingi. Mario trochę narzeka na snoty, ja lekko na na kolejne skaveny. W plecaku mam więcej kompotu z sangrii niż ostatnio, uzupełniamy płyny jeszcze przed meczami.

Runda 7 – stół 28 - Predatori More Pow ( 84 miejsce) – Hiszpanie. Ja mam British_Dog (650 z 10pkt.) z 60% win ratio NAF. Przeciwnik zachwycony znacznikami stunned. Opowiadam mu, że takie dajemy jako prezent dla przeciwników, w kadrze. Jak będzie za rok na euro to też dostanie. On, że mu to nie grozi bo do kadry to nie ma szans. No trudno. Jego strata. Po chwili okazuje się, że przeciwnik Grzecha z 20% NAF win ratio to dziewczyna. Grzechu wtedy zbladł. Jak ona mi wjebie to będziecie przez 4 lata się śmiać mówi. Na spokojnie potwierdzam.

Zaczynamy. British_Dog mówi, że kostki world cupowe są kiepskie i zostawił sobie z nich dwie i czy możemy grać moimi. Ja jestem zachwycony, przecież ja wiem, które kostki są dobre a które lepsze ;) A poważnie to opowiadam jak to zawsze ja namawiam przeciwników do grania tym samym zestawem, ale po covidzie odpuściłem sobie to i gram prawie zawsze każdy swoje bo wiem, że niektórzy mogą mieć z tym duży problem. Przeciwnik wybiera dla mnie atak. Zatem idę i tłukę. Obok u Grzecha Nemesi bije go na środku ale nie podnosi piłki głęboko u siebie, a nie ma wielu zawodników z tyłu to Grzechu leci żeby przycisnąć. Jeden z tancerzy robi dodge aby móc w następnej turze dostać się na piłkę jeśli znów przeciwniczka jej nie podniesie. 1 na 1, tancerz wypada z boiska. Grzechu patrzy na mnie jakby był w ukrytej kamerze. Pytam go po co. Nie mogłeś ominąć dodge, szczególne, że tłumu nie było. Tłumaczy, że w następnej turze byłby na piłce. W kolejnej turze khornitka cofa coś do piłki, bije więcej i nie podnosi. Piłka ląduje w 2 strefach w jej endzone. Wtedy więcej patrzę na jego boisko niż swoje, to i tu więcej pisze o jego boisku niż moim. U mnie idę do przodu i planuje usunąć jak najwięcej szczurów, przykładając w 8. Wracamy na boisko obok. Grzechu liczy i wymyślił, że najlepsze to drugi tancerz biegnie, robi leap na piłke w endzone z gfi. Udaje się wszystko oprócz podniesienia. Piłka nie wypada poza boisko, ale tancerz w następnej turze tak. Ten nie ma kontuzji. Khornitka czyści, wreszcie podnosi i przykłada jakoś pod koniec. Grzechu jest załamany, 4 lata, 4 lata będziecie ze mnie się śmiać. U mnie przykładam pod koniec. Szczury nie robią 1 turówki.

2 połowa a w międzyczasie sprawdzenie wyników. Rover dobrze sobie radzi z underem, Rayhell jak zwykle dobrze z DE, Reszka prowadzi, ja prowadzę. Mówię do Grzecha nie przejmuj się, graj na remis, w zupełności wystarczy. Ale coś się dzieje na jego stole na czym się już nie skupiałem bo wynik tego meczu już nie był ważny i bardziej skupiam się na swoim stole bo szczury atakują. Piłka po kick off laduje ze 4 pola od los trochę w bok. Szczury wpychają się, robią screen ale thrower nie podnosi z sure hands. Podpycham się bliżej ale jeszcze nie ma szans wsadzić stref na piłce bez wielu dodgy skinkami a wole grać bezpieczniej nimi. On robi ze dwa bloki i potem znów podnosi piłkę. 2 na 2. Nooooo, myślę sobie. Tego się nie spodziewałem ale wykorzystamy to. Rozpycham się, odblitzowuje throwera od piłki i mam ze 3-4 strefy na niej ustawione. W jego turze odpycha mi dwóch i próuje podnosić gutkiem, ustawiając wcześniej strefy też. Nie udaje mu się. Piłka wpada znów w dwie strefy z każdej strony. W mojej 3 odpycham obie i uznaję dajemy. Obok od jakiegoś czasu siedzi Mort Junior i opowiada co tam u niego było. W tej chwili mówi mi idź na 4-0 ;) Podnoszę skinkiem i potrzebuje gfi na td. Uznaje, że robię to. Na innych stołach wygląda bardzo dobrze to mogę trochę zaryzykować. GFI wychodzi. Jest 2-0 dla mnie w 3 turze 2 połowy. Szczury będą musiały się spinać aby to zremisować a jest ich mniej niż jaszczurów na boisku. Przeciwnik zatem pcha się szybko do przodu. W 2 turze jest na połowie mojej połowy. Potrzebuje jeszcze domknąć klatkę. Nie domyka bo nieudany dodge. Mam wjazd na piłkę. Robię ten wjazd na 3. Piłka wypada dobrze. Podnoszę, przekazuję i zaraz szybko znów przykładam. 4-0 jest mało realne ale 3-0 przeciwko szczurom wygląda pięknie. W międzyczasie obok u Grzecha dzieją się elfie czary bo udaje mu się zremisować. I jeszcze ciągnie go aby zabrać piłkę i grać o wygraną. U nas końcówka, przeciwnik chce zdobyć honorowy td. Znów wywalam mu piłkę, aby zrobić 4-0 muszę mieć parę dodgy na 3+, podniesienie, chyba podanie i może będzie. A co mi tam, lecimy. Udaje się. Mort junior przychodzi znów za chwilę i cieszymy się we dwóch z 4-0. 4-1 w kontuzjach. A Grzechu zabiera piłkę i wciska na 2-1. Spokojna drużynowa wygrana 4-2-0, remisują Reszka i Mario.

Siedzimy sobie na przerwie i sprawdzamy co jakiś czas czy już są paringi. W międzyczasie wcinamy kanapki, które przygotowali organizatorzy. Bardzo smaczne, ale to nie jest obiadowe danie. Raczej 2 śniadanie. Ale co poradzić. Kolejka za to przynajmniej aby je odebrać idzie w miarę szybko. Wreszcie są paringi, trafiamy na większość repry niemiec, z którą ledwo przegraliśmy na euro. Na mnie czeka specjalny przeciwnik.

Runda 8 – stół 17 - Your Wurst Nightmare (47 miejsce) – Niemcy. A u mnie po drugiej stronie miko, czyli mój Niemiec z Euro, którego powinienem był pokonać. Ale tym razem nie skaveny, na które już złapałem wprawę tylko under. Moja radość jak się domyślacie nie miała granic. Under z Varagiem, czyli dużo słabsza odmiana, z takimi już wygrywałem. Zobaczymy jak będzie. W drużynie bojowe nastawienie, tym razem im wpierdolimy. Szczególnie bojowy jest Rover, który wreszcie odbił się od dna i idzie mu jak trzeba. Rayhell ma amazonki, o tym meczu napiszę trochę zaraz bo siedziałem obok. Reszka z tomb kingami. Tutaj były proceduralne przepychanki. O kolejność ruchu, rzutu na pancerz itd. Mario ma Khorne, Rover Skaveny a Grzechu Black orki.

Zaczynamy i przeciwnik wybiera atak. Jestem zdziwiony ale jak kto woli. Klepiemy się ale nic mu nie zdejmuje, dosłownie nic. 13 gra na moich zaraz 10. Wiem, jak się bronić przed faulami, wchrzaniam mu się w marsz do przodu. Zmuszam, żeby bardziej martwił się o chronienie piłki niż o usuwanie mi zawodników z boiska. Problem w tym, że ja nic mu nie usuwam. Jak powalam snota to nie jestem w stanie go przebić. On usuwa rat ogrem jednego snota. Super. Po jakimś czasie usuwa drugiego snota rat ogrem. To wszystko co z jego strony schodzi w 1 połowie. Jak nie usuniesz underu z boiska to jesteś w czarnej… Ale wpycham się, przytrzymuje varaga, nie daje mu faulować, wpycham się w jego screen, blokuje droge na td. On mnie leje. Zawodnicy jego głownie po mojej prawej w wielkiej kupie. W pewnym momencie po zakończeniu jego tury obraca się do swojego kolegi i cośtam szprecha. Ja nie kumaty, ale widziałem to co on właśnie zobaczył już chwilę temu. Zostawił mi możliwość po dwóch pushach dopchnąć leżącego saurusa pod gutka z piłką. Muszę przesunąć ze 3 plus zablokować górę klatko-screena. Wychodzi wszystko, mam pusz i potem powalenie. Mój saurus blitzuje z ziemi w gutka (miał stripa a nie blok) na 2 kostkach. Powalam, gutek na ko ale używa apo, mam strefe na piłce, wszyscy obstawieni, podnieść nie mam jak. On w swojej blitzuje varagiem z ziemi w mojego saurusa i powala go na piłkę, ona scateruje pod linię boczną (nie wypadła, nie poleciała na moją stronę, tylko ląduje tuż przy linii w mojej strefie). Saurus na ko, ale używam apo bo zapycha tam dziure i nie daję wolnych miejsc na dodge i wbicie się na pilkę. I teraz zaczyna się pierwszy shit. Snot wchodzi tam, podnosi w strefie, dodguje dalej, robi co ruch dodge i 2 gfi, przekazuje piłke do tacklera w strefie, ten łapie. I tu przeciwnik się zastanawia co robić. Uznaje, że go zgniotę i zabiorę piłkę, zatem robi dodge 2 gfi i przykłada. Ja sobie klnę po cichu. Ok mam pare tur. Jest realna szansa z skinkami na td. Wykop i on dostaje blitza. Jak się domyślacie radość moja nie miała granic. Miko przeprasza, śmiejemy się. Piłka ląduje głęboko na środku, on wpuszcza pare figurek w tym gutka i tacklera. Blitzuje tacklera po tym obstawiam gutka, obstawiam piłke, nie podnoszę z rr. On dodguje gutkiem przez strefy, podnosi w strefach, wyskakuje i przykłada. Domyślacie się jakie słowa padają w moim umyśle. 0-2, gdzie jakieś 10 min temu wywaliłem mu piłke przy 0-0 i już miałem zatrzymać under. Na 1 turowke nie wystawia snotów wiec mam szanse, znów nie podnoszę piłki. Czyli do przerwy przegrywam 0-2, on ma usunięte dwa snoty, które sam stuknął, ja nie pamiętam czego nie mam.

To jest mecz gdzie mniej zwracam uwagi na inne stoły, bo i tak już nie bardzo mam jak pomóc. Widzę blok Reszki w 8 turze gdzie na 2 czaszkach usuwa sobie z boiska upiora. Inni są blisko, w każdą stronę może się przeważyć, ale jakby z lekkim wskazaniem na nas. Druga połowę staram się jak najszybciej przyłożyć żeby zostawić sobie szansę chociaż minimalna na remis. Przykładam jakoś w połowie, usuwając wreszcie samemu coś poza boisko. Potem przy jego odbiorze bardzo ryzykuje aby go powstrzymać i zabrać piłkę. Nie wychodzi. On przykłada na 3-1. Ostatecznie 6-3 w kontuzjach ale były tak późno, że nie miały żadnego znaczenia.

Ale okazuje się, że moja przegrana nie ma znaczenia, bo Rover wygrywa ze skavenami a Rayhell na stole obok, gra swoją grę. Czyli w połowie meczu na boisku nie ma połowy amazonek. Pod koniec nie ma chyba prawie żadnej. Arioso marudzi, że to nawet nie jest blood bowl. Myślę sobie, że nasz under o niebo lepszych od ich. Marna pociecha ale jednak pociecha. Moja przegrana, ale drużynowa wygrana – 2-3-1. Zarąbiście, może uda się jednak wjechać do top20.

Nadchodzi ostatnia runda. Oczywiście po odpowiednim oczekiwaniu aż będą paringi. Wiecie który stół dostaliśmy? Oczywiście 11. Ostatni mecz każdego dnia zawsze na 11.

Runda 9 – stół 11 - Equipe de Francois (22 miejsce ostatecznie) – Francuzi. Rayhell trafia na Jaszczurki, Ja mam DE, Reszka under, Rover amazonki, Mario skaveny, Grzechu ludzi. Prawie wszyscy 55-65% win oprócz jednego, który ok 45% win ratio. Czyli wreszcie nasz czas na 11 stole. Wygrywamy i wciskamy się do top20. Najpierw opisze co gdzie indziej. Rayhell emocje jak szalone, traci wiadra zawodnikow ale td goni td i ostatecznie wygrywa 3-2 ryzykujac czasami sporo. Troche mu tam cisnę, że przecież powinien wygrać. Ale to był jeden z trudniejszych meczów dla niego. Reszka swoje opisał. Tak zagadywalismy go żeby brał remis. Rover dostał wklep od amazonek. Nic im nie zdjał, one go lały. Mario kompletnie nie pamiętam jak u niego szło na ten remis. Grzechu skończył remisem, gdzie mocno dyskutowaliśmy pod koniec jego meczu jak ma grać. Żeby iść na bezpieczny remis zebyśmy mieli min remis drużynowo. A co u mnie było? Dark elfy zatem daje mu atakować. Klepiemy się. Przyciskam go i zaczynam mu zdejmować. Zmuszam do wielu rzutów i znów coś zdejmuje. On mając mokro mocno ryzykuje i przykłada wcześniej. Mógł się bezpieczniej wycofać, ale miałby problemy z powrotem pod mój endzone, wiec robi duuużo rzutów ale mu się udaje. Ja mam sporo czasu. Idę bezpiecznie, momentami super bezpiecznie. Na koniec gdy jestem tuż przed jego endzonem wpycha mi się po wielu dodgach i mnóstwie gfi aby dokleić dwóch do piłki i zrobić zasłonę. Przepycham się i odpycham ale nie powalam, same strzałki, zatem aby przyłożyć musze dodgować. 3+ to w ważnych momentach jest często kupa. Tu się udaje i przykładam na koniec. 1 połowa i 1-1, na drugą mam więcej. Całe 8 tur, żeby na spokojnie jechać i zdejmować. Człowiek czuje, że wygra.

Jakoś w 2 czy 3 turze jak znów mu coś zdejmuje to mówi, że chyba musi zacząć rzucać moimi kostkami, bo to niemożliwe jak go przebijam. Ja, że proszę bardzo. Podsuwam mu, które chce. Opowiadam też, jak w 1 meczu tego dnia graliśmy moim zestawem z przeciwnikiem bo o to poprosił i przegrał 4-0 zatem to raczej niekoniecznie może dla niego lepiej się skończyć. Rzuca parę razy i trafia 5,6 i inne niskie rzuty na przebicie pancerza więc zgadza się ze mną, że w moich kostkach jakiejś magii nie ma. A ja jadę super bezpiecznie 6 osobowa klatka, reszta klepie co się da, krox przykleja się dodatkowo, wszystko kolorowo. W pewnym momencie widzi, że taka gra nie ma sensu, wiec obkleja mnie wszystkim i dodguje do klatki asasynem. Tego z dodgem starałem się trzymać pod kontrolą ale raz probowal. Nie udało mu się. Probuje witchka tez nie udaje się. Już klatka nie jest idealna bo bloki, pushe, zatrzymanie. Znów udaje mu się witchka wpaść do środka, ma push i defender stumbles, popycha i dostaje taki sam rzut. Robi RR i pojawiają się 2 czaszki. Uff. Udaje się wszystko odepchnąć i zabezpieczyć klatkę. Próbuje przesunąć się ale wreszcie nie wychodzi mu jakiś dodge. Powalam prawie wszystko co stoi. Nakładam na najbliższą witchke strefy, i ogon kroxa. Klatka super bezpieczna. Pewność wygranej jakieś 95%. Sprawdzam inne stoły i wygląda to super. Rayhell raczej wygra, Rover przegra a reszta remisowo wygląda. Zatem moja wygrana da nam wygrana. Kurde będzie dobrze. No i wtedy zaczyna się eflicki bulshit, dodge i gfi blitzerem do przyblokowania zewnętrza klatki, witchka robi 5 dodgy po strefach i przy ogonie część, wpada do podwojnej klatki, wywala na 1 kostce piłkę. Piłka scateruje pod linie w moje strefy, on chyba runnerem (na pewno bez bloka i dodga) robi dodge, wskakuje na pilke i ją podnosi i jeszcze hop. Mam 16 ture aby cos wykombinować. Blok aby uwolnić saurusa z frenzy, blitz na pilke, 1 blok powala, pilka niestety wypada poza boisko, wyrzut jest najgorszy z możliwych bo piłka wraca dokładnie na środek boiska. U niego ogromna radość, wygląda na to, że właśnie udało im się utrzymać remis. Tam jeszcze jego blitzer obok. Szans na td on nie ma ale piłka daleko dla mnie. Dodguje skinkiem i na gfi wchodzę w endzone. Kolejnym dodguje aby podnieść i próbować podania przez pół boiska. Nie podnoszę w strefie z rr piłki. Francuzi szaleją. On coś bije ale nie ma znaczenia. Koniec. 1-1 i 4-2 w kontuzjach. Elfi bulshit, potem zły scater, zły wyrzut piłki i z wygranego meczu robi się tylko remis, przez co drużynowo też pozostaje remis 1-4-1. Niby odczarowaliśmy stół 11 bo wreszcie remis a nie przegrana ale po takim zakończeniu jest wielki niedosyt i złość.

Mimo wszystko cieszymy się, wiemy że będziemy gdzieś 25-30. Wyniki są późno i po paru dniach okazuje się ze 21 miejsce. Tak mało zabrakło do tego top20. Gdyby nie elfie g to byśmy mieli 13 miejsce. Wbilibyśmy się tuż przed Fan club Rona Mossa czyli przeciwników z 6 meczu. Niedosyt jest. Ale z drugiej strony jest też radość 21 miejsce na 372 teamy to jednak top 6%.
Fajne było podczas turnieju, że wszystkie polskie drużyny wspierały się nawzajem, dopingowaliśmy się, rozmawialiśmy o meczach, siedzieliśmy razem, trzymaliśmy kciuki. Najbardziej akurat trzymaliśmy za młodego Morta, któremu udało się wygrać best under 18. Jeszcze raz wielkie gratulacje. Młody przychodził do mnie co mecz i opowiadał co się u niego działo, także na bieżąco wiedziałem jak dobrze mu idzie.
Wszystkich co zastanawiają się czy jechać na taki turniej to zachęcam jak najbardziej. To absolutnie największe święto BB. Są ludzie, którzy grają w tę grę 30 lat i są tacy dla których to był pierwszy turniej. Ogólnie fantastyczna zabawa, no chyba, że kostki Cię wałują. :)

Uwaga techniczna, niektóre rzeczy mogę nie pamiętać dokładnie jak były lub przekręcić, szczególnie jak chodzi o inne stoły, zatem proszę nie denerwować się, tylko ewentualnie sprostować jak potrzeba. Na pewno coś pominąłem co chciałem napisać.

Walec kończy 6-1-2 a ja 5-2-2. Swój wynik przed turniejem wziąłbym w ciemno, zdobyłem nawet więcej niż się spodziewałem. Jakoś na początku turnieju wreszcie ogarnąłem dobrze te jaszczurki i grało mi się nimi bardzo dobrze. Teraz znów muszę zmieniać drużynę przed euro. Jeszcze nie mam pewności co wezmę. Drużynowo jakoś punkt więcej stawiałbym, że będziemy mieli. Ciekawe gdzie jedziemy za 4 lata. Tutaj już musi być top20 ;)

Dziękuje wszystkim w drużynie, za niesamowitą pracę, za energię, za dobre słowa, za wynik. Było niesamowicie być kapitanem w takiej ekipie.
Amazonki PL-stół-11 78-28-26
Chaos PL-stół-11 9-4-2
Chaos Renegades PL-stół-11 4-0-0
Wood elfs PL-stół-11 3-0-2
Orcs PL-stół-11 10-5-3
Lizardmen PL-stół-11 1-0-0

Awatar użytkownika
Vini
rekrut
Posty: 318
Rejestracja: 21 wrz 2019, 14:59

Re: Relacja w WC Alicante

Post autor: Vini » 03 paź 2023, 09:57

@leon miałem mecz z darkami taki sam. 1 połowę wybroniłem, w drugiej, 8 tur na przyłożenie. 2 razy wbijał się w klatkę na 5+ wybijając piłkę - ale podnosiłem. Za 3 razem zrobił to samo, ale tym razem zabrał blododgerem piłkę i o mało co nie przyłożył. Na szczęście wypadło POW na blitzu w niego, bez rr :D
Obrazek

ODPOWIEDZ

Wróć do „World Cup 2023”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości