Relacja w WC Alicante

Mistrzostwa Świata w Alicante, Hiszpania - 8-10 września
Awatar użytkownika
leon
trener
Posty: 10563
Rejestracja: 13 lut 2015, 07:42

Zdobyte trofea

Pozostałe odznaki

Re: Relacja w WC Alicante

Post autor: leon » 14 wrz 2023, 15:56

@stikman przegrales z amazonkami?
Amazonki PL-stół-11 78-28-26
Chaos PL-stół-11 9-4-2
Chaos Renegades PL-stół-11 4-0-0
Wood elfs PL-stół-11 3-0-2
Orcs PL-stół-11 10-5-3
Lizardmen PL-stół-11 1-0-0

stikman
liniowy
Posty: 1090
Rejestracja: 11 sty 2016, 21:41

Re: Relacja w WC Alicante

Post autor: stikman » 14 wrz 2023, 19:15

leon pisze: 14 wrz 2023, 15:56 @stikman przegrales z amazonkami?
Tak, absolutnie nic w tym meczu nie szło, a jemu żarło.
No ale chuj. 1 punkt i by było trolololo roku z chadecja z kucharzem jako best team huehuehue
https://www.instagram.com/bloodbowl_dai ... NocDA2aHpm trochę malowania, więcej relacji z turniejów

Awatar użytkownika
Eliasz
rekrut
Posty: 317
Rejestracja: 22 sty 2022, 10:21
Lokalizacja: Poznań
Kontakt:

Re: Relacja w WC Alicante

Post autor: Eliasz » 14 wrz 2023, 19:42

@reszka - no bo nie chciałem dać plamy, no. Tak nawet dla siebie. Bo szkoda, jak bym w te 2 lata nic się nie nauczył. Nadal traktuję się w kategorii nooba i świeżaka. Jak na nasze community mocna średniawka. Ale jak popatrzysz na progres od Brick Bowla 2 lata temu do teraz jest przepaść w skillu. Także to 525 miejsce z tylko jedną porażką daje mi satysfakcję, że się rozwijam w tym co robię z całkiem dużą pasją. :D

stikman
liniowy
Posty: 1090
Rejestracja: 11 sty 2016, 21:41

Re: Relacja w WC Alicante

Post autor: stikman » 15 wrz 2023, 08:05

Eliasz pisze: 14 wrz 2023, 19:42 @reszka - no bo nie chciałem dać plamy, no. Tak nawet dla siebie. Bo szkoda, jak bym w te 2 lata nic się nie nauczył. Nadal traktuję się w kategorii nooba i świeżaka. Jak na nasze community mocna średniawka. Ale jak popatrzysz na progres od Brick Bowla 2 lata temu do teraz jest przepaść w skillu. Także to 525 miejsce z tylko jedną porażką daje mi satysfakcję, że się rozwijam w tym co robię z całkiem dużą pasją. :D
Najważniejsze mieć radość i byś z siebie zadowolonym. Indywidualne cele to indywidualna sprawa. Jak czujesz, że skill rośnie to bardzo dobrze! ;)
https://www.instagram.com/bloodbowl_dai ... NocDA2aHpm trochę malowania, więcej relacji z turniejów

Awatar użytkownika
bialy
blitzer
Posty: 1592
Rejestracja: 16 paź 2017, 14:09

Re: Relacja w WC Alicante

Post autor: bialy » 15 wrz 2023, 14:22

Czołem,

Postaram się nie zamęczyć szybkością skrótów myślowych, jednocześnie przekazując możliwie "dużo" informacji - dopóki pamiętam, bo za kilka dni będzie już tylko gorzej ;)

Jechaliśmy z Trollami z planem wejścia do top 100, marzeniem było wejście do top 50, a utrzymanie miejsca zdobytego przed 4 laty, czyli 38… wydawało się być nieosiągalne.
Indywidualnie liczyłem na wynik z Austrii, gdzie Bretką z Gryffem miałem 3-5-1.

Rozpiska – klasyczne Noble z 2 rezerwistami. Zamiast 2 rr miałem 1 rr, appo i 2 asystentów. Moje elo na noblach: 155,28, ale mając grać na remisy – czułem się stabilnie.

Mecz 1 (wicemistrzowie świata sprzed 4 lat (Włosi), mój przeciwnik trzykrotny reprezentant kraju, elo 234,57 na chadecji:
Przeciwnik wybrał obronę i mając 2 MB na krasnoludkach zaczął… zdejmować mi liniowych. Ja pomału parłem do przodu, ale nie mając się jak przebić – w 7 turze zrobiłem blitza ballcarrierem na 2 przeciw w gołego hoba, po przepchnięciu dodge 4+, dodge 4+, dodge 3+ i TD.
W drugiej połowie broniłem się w komplecie, więc byłem dobrej myśli, koleś nie miał doświadczenia przeciwko noblom, więc zaskakiwały go „standfirmy”. Po 2 takich jego „pushowych” blokach… porozpychałem się i zrobiłem miejsce na atak na gołego hobgoblina z piłką. Do wyboru był blitz wolnym bodyguardem z GFI na jednej kości lub dostawienie go i blitz rycerzem z dodgem na 2 kościach po dodge. Wyjebałem się na dodge. Gościu wykorzystał dziurę, jaką zrobiłem aby wykonać tą akcję i przyłożył na 1:1. W 15 turze udał mi się pierwszy removal… to znaczy by się udał gdyby nie appo ;)
Ostatecznie 1:1, drużynowo 0-3-3 (czyli o jeden remis więcej niż 4 lata temu przeciwko tym rywalom).

Mecz 2 (jesteśmy w warzywniaku, gramy z lokalsami, mi przypadają Skaveny elo 134,68, rywal ma jednak swoje lata, twierdzi że gra od 20+ lat):
Przeciwnik wybrał wykop do mnie i od razu 2 skrzydłami wstawił na moja połowę 2 gutki. Myślę sobie „Nie chcesz się bronić? To się będziesz bronić” i przyłożyłem w 3 turze.
Gość ustawił się asymetrycznie, bez markowania moich 2 na linii i… dostaje blitza. Wbijam w okolice piłki, ale scatteruje ona tak, że thrower podnosi i leci z podaniem do gutka… Gała na gałę. Następuje generalny chaos, w wyniku którego wyłuskuję piłkę i przykładam na 2:0.
Przeciwnik ma juggera na ratogrze, czyli może mi wbić jednoturówkę. Ustawiam guardzistów za liniowymi aby koleś nie miał darmowego przepychania na 2 kościach, ale… rywal nawet nie próbuje robić OTTD i mnie bije.
Ustawiamy się na drugą połówkę, znowu 2 wolnych liniowych i znowu blitz. Tym razem wpierdzielam się ostro na jego połowę – mam przewagę liczebną, mam inicjatywę. Screenuje, robię chmurę. Przez 4 tury próbuję podnieść piłkę i za każdym razem rzucam „1”. W końcu gutek wskakuje pomiędzy moich, podnosi i spierdala na koniec boiska. Koniec meczu 2:1. Drużynowo mocno do przodu, bez przegranego meczu.

Mecz 3 (Gram na orki elo 164,71, Hiszpanie):
Bez historii. Gość nie wiedział w czym siła nobli. Wybrał bicie, w 7 turze (będąc na swojej połowie) zrozumiał, że jest w dupie. Wybroniłem. Przyłożyłem w swojej, o turę za szybko abe lnie chciałem ryzykować że po jakiś dodgach, GFI, itp. Wybije mi piłkę blodgerowi, bo łatwo.
Wynik 1:0, drużynowo też wygrana. Morale w druzynie wysokie.

Mecz 4 (Holendrzy, mi przypadają renegaci elo 169,71… ale, ale… koleś ma znaczniki rr, jakie rozdawali Irlandczycy na ostatnim euro… tak, koleś grał w reprezentacji Holandii… 6 razy!):
Wygrywam losowanie i wybieram obronę…. W pierwszej turze tracę 2 liniowych. W drugiej do injury leci bodyguard. Koleś blitzuje minotaurem, fauluje goblinem i spokojnie idzie klatką to na lewo, to na prawo, to trochę do przodu. W 7 turze stanął klatką przy moim TD i czeka… markuję klatkę, bodyguardem wskakuje w klatkę na 6+ i po rr rzucam bothdown. Koleś, który całą połowę mruczał do kumpla za każdym razem, jak zdejmował mi zawodników, tym razem wydobył z siebie głośne „FUCK!”. Piłka zbouncowała, poza klatkę w 1 strefę moją i 1 jego. Zanim zacząłem rozważać, czy mam ją blodgerem zamarkować, czy podnieść… wywaliłem się nim na dodge. Przeciwnik wywalił mi bodyguarda markującego piłkę, podniósł szczurem i na 2 rushach przyłożył.
W moim drajvie przebiłem się skrzydłem, ukradłem jeszcze jedną turę, przyłożyłem i wybroniłem.
Wynik 1:1 i drużynowo też remis. Wchodzę na pierwszy stół Trolli ;)

Mecz 5 (rywale z Wysp Kanaryjskich – Hiszpanie plus Lucador, który jest pierwszym przeżyciem, jakie opowiada się pod tytułem „Co się odjebało 4 lata temu w Austrii”). Mi się trafiły amazonki elo 154,98 plus Mighty Zug, a raczej Mighty Zug plus amazonki:
Przeciwnik wybrał bicie i w pierwszej turze zdjął mi 2 liniowych. Mając wizję otrzymywania co turę blitza od Zuga i buta od liniowej… podzieliłem jego druzynę na 2 części, bo nie podniósł piłki. Podczas tego drajva miałem piłkę 3 razy w rękach, w tym raz ogrem… Siła złego na jednego – ostatecznie sprał mnie strasznie i przyłożył.
Na drugą połowę wychodziłem w 8 zawodników… mecz skończył się wynikiem 0:2 i 3 moimi zawodnikami na boisku. Drużynowo remis.

Mecz 6 (Francuzi, ja gram na underworld elo 211,58 z Morgiem – dwukrotny reprezentant Francji):
Najfajniejszy mecz na tych mistrzostwach. Mój przeciwnik był przezajebistym typkiem, przez 2 godziny żeśmy się śmiali, dowcipkowali, kręcili bekę ze wszystkiego. Po meczu postawiliśmy sobie po piwie, chociaż koleś był kierowcą. Super mecz!
W drajvie przeciwnika na szczęście wszedł tylko 1 snotling, Morg nie zabijał. Ja ściągałem snotlingi. W 8 turze gutek przebiegł przez mój screen i po 2x GFI przyłożył.
W moim drajvie przebiłem się przez rywala, w 7 próbowałem blitza ogrem na Morga, ale rzuciłem bonehead, przyłożyłem na 1:1 w ósmej.
Rzut goblinem się nie udał, bo… gutek rzucił gała na gałę na animozję. Bardzo nas to obu rozbawiło!
Wynik 1:1, drużynowo remis.

Mecz 7 (znowu Francuzi, mi trafił się skaven 170,98 elo):
Wygrałem losowanie, więc kopie do szczurów. Ściągam gutka w pierwszym blitzie, bo nie podniósł piłki i był TO. Pomału wywalam kolejne szczury na KO. W połowie drajva decyduje się na blitza na ratogra i wbijam mu injury – uratowany z appo. W 8 turze gość robi bieg gutkiem przez screen i po 2x GFI przykłada.
Dostaje dodatkową turę, lecę wszystkim do przodu, pass, catch, dodge, GFI i jest 1:1. Całkiem nieźle… tyle że wracają mu wszystkie szczury :/
W mojej połowie robię klatkę, stoję na środku i próbuję redukować gryzonie. Niestety – tym razem to ja jestem redukowany. W 6 turze postanawiam iść do przodu, ale w tą turę wszystko się wali – ogr głupieje, nie mam czym odepchnąć szczura od klatki, próbuję dodge bodyguardem, tracę przerzut. Uderzam liniowym i 2x czacha kończy moją turę. Klatka nie dość, że oklejona, to jeszcze otwarta. Ratogr wybija piłkę, bo blodgerowi wybić piłkę jest najłatwiej. Gutek podnosi i ucieka. W 7 i 8 turze udaje mi się jeszcze 2 razy po dodgach wybić piłkę gutkom, ale ostatecznie podnosi w strefie i… przykłada na 1:2. Drużynowo przegrana (tutaj Kopuł ma straszne przeżycie;)

Mecz 8 (kolejni Hiszpanie, ja gram z Khornem (bez rankingu)):
Miałem swój najfajniejszy mecz na turnieju, teraz mam najgorszy… i to nie wiem czy na turnieju, czy w życiu. Koleś spóźnił się 15 minut, zanim się rozpakował – zaczęliśmy po 20 minutach, czyli jak już wiedziałem że Dzyndzel mecz przegra. Myślę sobie „koleś będzie grał szybko, aby nadgonić”. Nope! Koleś zamulał. Był ślamazarny. Co chwila gadał z kumplem. Nie patrzył na mecz. Za każdym razem, jak chciałem rzucać kostkami, musiałem go wołać… ja pierdolę. Słabo mówił po angielsku, kłócił się o frenzy (chyba?) na bloodspawnie… Mecz kończyliśmy jako ostatni, przez co wisieli nad nami ludzie, on z tymi swoimi kumplami cały czas gadał, nie patrzył co się dzieje. Ja za tu musiałem cały czas patrzeć w skupieniu na jego ruchy, bo musiałem pilnować fendów i standfirmów… masakra.
W jego drajvie trzymałe screen, w 6 turze zaryzykował i przebiegł kilkoma zawodnikami i zbudował coś, co miało być klatką, a było wielkim gównem – po trzech jedno-kostkowych pushach zrobiłem bliza na 2 kościach na piłkę, która wpadła w ręce asystującego rycerza. Jak już liczyłem, czy mam uciekać rycerzem z dodgem na wolne pole, aby przyłożyć, czy tym rycerzem zrobić screen zabezpieczający ballcarriera przed bliztzem… dodger mi się wypierdolił na dodge. Poszedł blitz w piłkę, a ta… wpadła w ręce kozy :/ Łatwe 0:1.
W moim drajvie przebiłem się skrzydłem, potem znowu bojąc się jakiejś cud-akcji… przyłożyłem w 7. Koleś próbował khorne passing game, ale nie wyszło.
Koniec 1:1, drużynowo remis.

Mecz 9 (Norwegowie, mi się trafiły jaszczurki elo 133,62… reprezentant Norwegii z Malty):
Sympatyczny mecz. W pierwszej turze przebiłem kroxa, na kontuzję rzuciłem 7 i powiedziałem „mighty blow”. Przeciwnik chwilę myślał, po czym powiedział „appo”. Ja z miną pokerzysty pokiwałem tylko głową aby okazać szacunek przeciwnikowi… jak to było z tym szacunkiem?
„Najważniejszy w grze jest szacunek dla przeciwnika. Nie wolno go pouczać i mu podpowiadać, bo wtedy okazujesz mu swoją wyższość bo się wymądrzasz. Pokazujesz mu wtedy, że jest głupi. Szacunek dla przeciwnika przede wszystkim.”
Przyłożyłem w 7 turze.
Przeciwnik przyłożył w 6 swojego drajva, po czym ustawił skinki poza zasięgiem przyłożenia w 2 tury. Mogłem więc zaryzykować marsz po 2:1… Ostatecznie się nie udało, bo skinek podniósł w strefie piłkę, która leżała na linii TD (długa historia;) Mój tackler zblitzował tego skinka, ale po powaleniu pika miała 5/8 szans na pozostanie na boisku…ale nie została. Dobry mecz, pozostał lekki niedost.
Wynik 1:1, drużynowo wygrana.

Podsumowując – Dziękuje wszystkim za obecność i wspólne wspieranie – aby kogoś nie pominąć nie będę wymieniał. Dziękuję wszystkim!

Ostatecznie zajęliśmy 167 miejsce z wynikiem 3-3-3, więc będzie co poprawić za 4 lata.
Indywidualnie wynik 2-5-2 (998 miejsce, czyli top 1000). Też będzie co poprawiać :D

Awatar użytkownika
Shawass
trener
Posty: 4348
Rejestracja: 23 lut 2013, 23:03
Lokalizacja: Rzeszów
Kontakt:

Zdobyte trofea

Re: Relacja w WC Alicante

Post autor: Shawass » 18 wrz 2023, 18:41

Relacja z mojej strony, bo inaczej nie przetrawię jak źle mi poszło :D Podkład muzyczny do czytania

Runda 1: vs Palmtaiga (Malta, Skaven)
Dzień pierwszy otworzył się na 6tym stole, co pomogło w tym że pod głośnikami mało nie straciłem słuchu.
Wykopywałem, więc super. Przyłożenie szczurów padło w 6tej przeciwnika, który nie podejrzewał że będę próbował jeszcze przykładać w pierwszej połowie. Mylił się co do tego czy spróbuję, ale wiedział że nie zdam GFI na 2+ na TD.
Druga połowa 3 tury z rzędu nie potrafiłem podnieść piłki a będąc nieco przetrzebionym (przeciwnik nie był) nie zdołałem powstrzymać go przed drugim TD. Ani trzecim TD.

Obrazek

Przy czwartym TD już sam sobie byłem winien bo nie miałem kim obstawić piłki żeby zrobić 1:3.
Spoko przeciwnik, przegrałem 0:4 ale drużynowo WIN

Runda 2: vs Tremmendo (Hiszpania, Humans)
No to do warzywniaka z warzywniakiem przeciwnika.

Obrazek

Mecz nie był wyjątkowy, ale pech trzymał mnie szczególnie że straciłem w meczu mumię nie ściągając przeciwnikowi wystarczająco modeli. Parę moich złych decyzji dotyczących spalania RR jak i pechowych rzutów tam gdzie trzeba sprawiło że pociłem się na remis ale niestety nie pykło.
Spoko przeciwnik, przegrałem 0:1 i drużynowo LOSE

Runda 3: vs Tricky (Hiszpania, Chaos Dwarves)
Czułem że dam radę to wygrać, bo przecież odbić się trzeba. Dodatkowo pancerze przebijałem jak zły, injury szło jak złoto ale na krasiach.

Obrazek

Przeciwnik za to miał elfickie Bull Centaury które nie dały się markować. Moje nieudane przyłożenie sprawiło że znowu pociłem się żeby grać na remis, niestety kluczowa sytuacja nie pykła mi, wzystko pykło przeciwnikowi i tak skończyło się na przegranej.
Strasznie miły przeciwnik, przegrałem 0:1 ale drużynowo WIN

Runda 4: vs Dawidsaw (Szkocja, Humans)

Jak przełamać złą passę pierwszego dnia? Wcale.
Przeciwnik miał problem z moimi kostkami, wymieniłem ale nie zmieniło to dużo. Pierwsza połowa ładnie wyrównana po jego ataku na początku więc tylko dowieźć piłkę na wygraną i do przodu, racja?

Obrazek

Czachy na czachy, znamy ten temat, obstawianie piłki nie pomogło i udało się przeciwnikowi na koniec dowieźć piłkę.
Jak się wyszło na fajkę pogadać to się okazał ok przeciwnik, przegrałem 1:2 i drużynowo LOSE

Runda 5: vs QueenofSpawns (Anglia, Chaos Warriors)

Pierwsze światełko nadziei żeby wyjść z warzywniaka, chociaż nie odważyłem się powiedzieć że mam "dobry matchup" bo do tej pory źle się to kończyło.
Nie pamiętam gry po całości, ale remis był najlepszym na co mnie było mentalnie stać bo byłem bardziej złamany psychicznie niż Ace Ventura w Psim Detektywie.

Obrazek

Tyle dobrego że okzałem się dobrą kontrą na Chaos Warriorów, więc remis się udał według powiedzmy planu :D
Spoko przeciwnik, remis 1:1 ale drużynowo LOSE

Runda 6: vs Turbonitro (Hiszpania, Chaos Renegades)

Nie liczyłem że pierwszy nie-lose mnie ustawi, plus ogólne zmęczenie nie pomagało, ale była to najfajniejsza gra na turnieju :)
Szło dobrze, nawet udawało mi się wyłączyć w jednym momencie dwóch big guy'ów przeciwnika co pozwoliło mi przyłożyć. Ale dopiero w drugiej połowie po tym jak przeciwnik zrobił mi taktyczne przyłożenie w ostatniej turze w pierwszej.
Ale widziałem że jest zmęczony, sam zrobiłem przyłożenie w mojej 7mej, czekałem na 8mą przeciwnika i uznałem że nie da rady. Ale wiecie kto dał radę?

Obrazek

Time-out na kick-offie. Udane podanie, udane przekazanie, szczur biegnie bez obstawy. Myślę prosty block mumią żeby uratować drugą i albo się nią dostawić pod blitz blitzerem albo blitz mumią. Dwie czachy, pozamiatane. Winiłbym się że nie zostawiłem RR na to ale ani się nie spodziewałem (a dobry gracz by to przewidział) ani nie miałem takich sytuacji gdzie nie byłby mi potrzebny przerzut.
Super przeciwnik, przegrana 1:2 i drużynowo LOSE

Jeśli skończył się Wam podkład to tu będzie pasowała ta kontynuacja

Runda 7: vs torin_32 (Hiszpania, Necromantic)
Pierwszy przeciwnik z barierą językową, nie taką żeby się nie dało grać ale też mało się rozmawiało przy stole.
Niemniej dobre otwarcie pierwszej gry ostatniego dnia - zabicie na śmierć Zjawy z Guardem w drugiej turze :3 Mimo że był to mój atak to nie udało mi się dowieźć piłki w pierwszej połowie. No to co, czas na taktyczny remis.
Ale nie! padł Zombie, po nim Ghul a reszta postanowiła się kłaść pod buty moich Szkieletów, którzy tura w turę postanowili ich zasypywać piachem na stun.

Obrazek

Pomógł też taktyczny blitz Blitz-Ra Bolka na ball carriera na jednej kostce który zabił ball carriera. Bolek idąc za ciosem podniósł piłkę i z zazdrością patrzył jak reszta drużyny kopie i bije wskrzeszeńców po czym przyłożył jak już zbliżył się do niego Wilkołak z Ghulem.
Spoko przeciwnik, wygrana 1:0 i drużynowy WIN

Runda 8: vs Nasgar (Franca, Dark Elves)

Podbudowany pierwszą wygraną od dwóch dni oraz napojony miodem Ragnarok siadłem przeciwko Dark Elfom z Assasynem i uznałem że ostatni mecz to był fuks. Nawet ja się nie spodziewałem jak dobrze mi pójdzie.
Przyjmuję w pierwszej połowie, w pierwszej mojej turze taktyczne zabijam Blitzera elfów z Dodgem, bo co miałem innego zrobić? Gorzej że znów Time-out więc mam mniej czasu na przyłożenie, plus przeciwnik klasycznie robi mi elfią obronę. Ostatnia moja szansa na przyłożenie to po powaleniu przedniego elfa ze "ścieżki zdrowia" zrobiebie dodgy na 5+, 5+ i 4+ Thro-Ra z jednym RR.

Obrazek

W drugiej połowie zmusiłem przeciwnika do wyrównania w jego 5 turze no i jadę z atakiem, o tyle prostszym że już miał 3 elfy mniej na boisku. Więc i elfia obrona poszła mu gorzej i udało mi się zrobić sobie ścieżkę na 2+ 2+ z przerzutem na TD.
Spoko przeciwnik, wygrana 2:1 i drużynowy WIN

Runda 9: Mstrum (Węgry, Skaven)

Super zadowolony z dwóch wygranych czułem że jedyne co może mi zepsuć zabawę to jacyś zfrustrowani włosi albo napinacze z Anglii. Radości nie było końca jak się okazało że z naszymi braćmi z Węgier gramy ostatnią rundę World Cup V :)

Obrazek
bo gifa nie było dobrego

Mstrum dobry człowiek, znam już chwilę czasu to i grało się przyjemnie. Szczególnie że szczurogr padał, gutki miały tylko jeden block i dałem sobie nadzieję na to że ugram win, bo czemu by nie. Wszystko szło super, zmuszenie szczurów do szybkiego wyrównania w drugiej połowie, dużo z nich w dugoucie. Wiecie czego się nie spodziewałem? Dodga Throwerem bez skilla i blitzowanie mojego Thro-Ra z Blockiem na jednej kostce. Łatwe Pow, nieudane podnoszenie, za mało tur i suma sumarum remis. Ale z Węgrami to prawdziwie bratni wynik :)
Super przeciwnik, remis 1:1 i drużynowy DRAW

Ostatecznie wynik drużynowy 4/1/4 i 170 pozycja więc górna połowa tabeli! DZIĘKI PANOWIE!!! JESTEŚCIE NAJLEPSZYM ZESPOŁEM Z JAKIM MOGŁEM POJECHAĆ WALCZYĆ I MAM NADZIEJĘ ŻE JAKO KAPITAN KOTWICA POMOGŁEM WAM OSIĄGNĄĆ WASZE OSOBISTE CELE :D Szczególne gratulacje oczywiście dla @MORT JUNIOR z którego ZAJEBIŚCIE JESTEM DUMNY bo dał radę grać całe 3 dni, znosić klnięcie staruchów dookoła i być NAJLEPSZYM MŁODZIKIEM W ŚWIECIE BB! Gratulacje też dla @Domingo, @KapitanStokczan, @Mort i @Slimaq za znoszenie mnie jako kapitana i za Wasze wyniki :) DUMNYM Z WAS, WASZEJ POSTAWY I DZIĘKI ZA DOBRĄ ZABAWĘ.

Jeśli o mnie chodzi to udało mi się powtórzyć mój ostateczny wynik z 2019 – trzecie najgorsze Khemri na świecie i 1978 pozycja w tabeli indywidualnej z 2/2/5

Obrazek

Dzięki wszystkim polakom którzy pojechali, walczyli, grali i bawili się z nami, śmietnką BB jesteście :)
A może tak podcast o BB? - Walec Bojowy!
============================
Obrazek
Steam & FUMBBL: Shawass

Awatar użytkownika
leon
trener
Posty: 10563
Rejestracja: 13 lut 2015, 07:42

Zdobyte trofea

Pozostałe odznaki

Re: Relacja w WC Alicante

Post autor: leon » 25 wrz 2023, 15:17

Wyprawa do Alicante

Najpierw pare słów dookoła wydarzenia zanim przejdę do opisów meczów. Zostałem kapitanem ananasa bojowego w zasadzie z przypadku. Reszka od początku był kapitanem teamu naporowego i jego brak czasu oraz brak chętnych do zrobienia koszulek jakoś przełożyła się na to, że zostałem kapitanem. Głównie polegało to na przypominaniu o pierdołach, zrobienie koszulek, pilnowaniu terminów oraz wprowadzeniu prostego systemu do orientacji wyników. Prostego abym po 5 sek wiedział co się dzieje na boisku, prostego aby każdy mógł to robić i nie przeszkadzającego nikomu aby Reszka miał spokój podczas grania bez pytań, a jak idzie? A kto odbierał? A która tura? A jaki wynik?

Celowaliśmy drużynowo realnie w top30, top20 braliśmy jako duży sukces. Skończyło się na 21 z pewnym niedosytem tuż po ostatnim meczu i po ogłoszeniu wyników. Wyniki mieli nam napędzać Reszka, Rayhell, Grzechu i trochę Rover a my z Mario mieliśmy nie przynieść wstydu zamieniając się na ostatnim miejscu. Wyszło trochę inaczej. Ale tak to bywa na turniejach.

Organizacyjnie większość bardzo dobrze. Była akcja z autokarami, które trzeba było potwierdzać tuż przed a miały odjeżdżać z jednego tylko miejsca. Dlatego nocowaliśmy blisko siebie i często spotykaliśmy się obok turnieju. A wyszło, że autokary jeździły nawet do pobliskich miast. Jedzenie było słabe. Najlepsza była paelia 1 dnia bo ciepłe i smaczne, drugi dzień to zapiekanka z ziemniaków w masie jajecznej i bułka do tego. Ech. Ostatni kanapka z szynka plus jakimś smarowidłem. Ogólnie słabo bardzo. Tak wiemy, że zorganizowanie jedzenia dla ponad 2000 osób to wyzwanie, ale tu nie podołali. I jeszcze te koszmarne kolejki. Co do napojów to piwo sprzedawali w 0,33 a jak kupiłeś od nich plastikowy kubek to 0,4. Osoba, która wymyśliła takie objętości chyba nie gra w BB, kosmiczna bzdura. Odkryciem alco turnieju były dwie rzeczy, prywatnie kompocik z sangrii a globalnie miody pitne. Rayhell utrzymywał pięknie nimi stan nasączenia.

Z organizacyjnych rzeczy to jeszcze koszmarne przerwy między meczami. Szczególnie między 1 a 2. Więcej 1 dnia czekaliśmy niż graliśmy. Na plus udało się zagrać wszystkie mecze w wyznaczone dni więc chociaż tyle.

Otwarcie turnieju w porcie z dostawioną sceną i marnowaniem czasu to jakaś pomyłka. Potem impreza od 23 w zarezerwowanym niby barze, gdzie okazuje się, że muzyka tak kosmicznie głośno gra, że nie da się rozmawiać i są oprócz graczy jakieś rozebrane Hiszpanki kieruję mnie w inną stronę gdzie z chłopakami z Poznania siedzimy i dyskutujemy w towarzystwie policji.

Przejdę do opisów meczów. 1 Runda UARG (skończyli na 291) – Włosi. Przed meczem popatrzyliśmy na ich wyniki i prosta myśl – wafle. Mój przeciwnik siade (skończył 1610 z 8 pkt.) nie za bardzo na nową edycję chyba miał nawet mecze w NAF. Ogólnie myślimy, że będzie mocno do przodu, koło 4-5 winów. Na poziom mojego przeciwnika napiszę tylko, że musiał sprawdzać jakie staty maja jego chaos dwarfy. I próbował blitzowac bullem do klatki gdzie rzucil 4 i przerzucil na 5 i szczęśliwy ze mu się udało. Musiałem wyjaśnić mu bardziej jak działają tackle zony przy dodge. Ruszał się źle, nie wstawał figurkami, robił głupie rzeczy. Mecz otwarcia aby się przetrzeć wyśmienity. Łatwe 2-0 i 4-2 w cas. Mogłem cisnąć na większą wygraną ale już nie chciałem żeby miał dodatkowe tury, gdzie będzie znów o czymś nie pamiętał wiec dociągnąłem do końca stallując trochę.

Drużyna pięknie robi 4-2-0. Remisują Rover i Mario a Rayhell wbija 4-0. Jest dobrze.


2 Runda – stół 12 - Background Team (ostatecznie na 129) – Hiszpanie. Dwóch mocniejszych i 4 słabszych patrząc na NAF. Reszka z Roverem trafili na tych teoretycznie trudniejszych. Ja na 4 stole (choć biorąc pod uwagę łamacze krawatów powinienem mieć 3) z Miguis (2008 z 5 pkt.), który gra Norse. Klepiemy się i zdejmuje mu paru zawodników. On robi niekoniecznie najsensowniejsze blitze, odciągam mu Yeti na bok, gdzie nie stanowi żadnego zagrożenia, spokojnie zdobywam td. W jego ataku znów mu zdejmuje, zabieram piłke i robię 2-0. Szybko przykładam, żeby mieć spokojną wygraną i przechodzę się po stołach. Spokojna wygrana będzie. Zabieram przeciwnikowi jeszcze raz piłke i w ostatniej turze decyduję się na podanie. Nie złapane, szkoda bo byłoby 3-0. W kontuzjach 4-0.

Drużynowo 3-3-0 – remisują Rover Reszka i Grzechu (chyba początek serii 1 na 1 na td ale nie jestem pewien)


3 Runda – stół 11 - Azeticot (ostatecznie 15 miejsce) – Francuzi. Ja trafiam na WoZoL (239 z 12 pkt.) grającego skavenami. Daje mu atakować, nie chce dać mu 1 turówki na koniec i potem 8 tur na przyłożenie w 2 połowie. 1 turówki u jaszczurek sa jak najbardziej możliwe ale jak nie musisz ich robić to lepiej nie robić. Przeciwnik mówi, że nie lubi jak są zamienione miejscami rezerwy z kontuzjowanymi i on będzie miał rezerwy w kontuzjach a tych co zejdą z boiska będziemy układali poza. Czy mi pasuje? Pasuje, przecież to Ty masz tam ich ustawiać myślę sobie. W 2 turze przeciwnik orientuje się, że wystawił 10 zamiast 11. Trochę za późno aby dostawiać, więc musi grać w 9 bo w 1 turze już mu zdjąłem jednego. I tak zdejmuje mu co turę zawodnika i po mojej 6 nie ma 6 na boisku (część w ko). Gdy już miałem przewagę liczbową znaczną to pozwalałem sobie na taktyczne faulowanie. Zabieram piłkę i przykładam. W 2 połowie coś znów zdejmuje i w połowie 2 połowy przykładam bo nie było idealnej sytuacji do zabezpieczenia piłki, a 2-0 to w zasadzie spokój. Nawet ze szczurami, bo jest ich połowa na boisku.

Sprawdzam inne stoły. Jest na krawędzi. Może być wszystko. Kończymy mój mecz gdzie szczurom udaje się jeszcze honorowe przyłożenie i na koniec jest 2-1 oraz 6-2 w kontuzjach. Na innych stołach nie idzie jak planowaliśmy, ucieka wygrana. Rovera gnębi under, Grzechowi chyba znów 1 na 1 przeszkadza w dobrym wyniku i kończymy 1-3-2. Jest złość bo było tak blisko. Cieszę się, że kończę dzień 3-0-0 ale zamieniłbym tę ostatnią wygraną na chociaż remis drużynowy

Zmęczeni całym dniem spędzonym na graniu a głównie czekaniu, niektórzy padają i idą spać. Niektórzy jeszcze idą na pizze i piwo. Kończymy pierwszy dzień zawodów.

Więcej wkrótce…
Amazonki PL-stół-11 78-28-26
Chaos PL-stół-11 9-4-2
Chaos Renegades PL-stół-11 4-0-0
Wood elfs PL-stół-11 3-0-2
Orcs PL-stół-11 10-5-3
Lizardmen PL-stół-11 1-0-0

Awatar użytkownika
reszka
trener
Posty: 2870
Rejestracja: 17 sty 2013, 14:03

Zdobyte trofea

Re: Relacja w WC Alicante

Post autor: reszka » 25 wrz 2023, 19:57

Czekam, bo czytając znowu przeżywam te mecze.
Bo gdybym nie był Gamoniem, to byłbym zwykłym powergamerem

Awatar użytkownika
Grzechu
rezerwowy
Posty: 571
Rejestracja: 08 mar 2020, 19:14
Lokalizacja: Waszawa

Zdobyte trofea

Re: Relacja w WC Alicante

Post autor: Grzechu » 25 wrz 2023, 21:31

reszka pisze: 25 wrz 2023, 19:57 Czekam, bo czytając znowu przeżywam te mecze.
Ja też ;/
Lepiej być Fajansem niż gamoniem

Awatar użytkownika
leon
trener
Posty: 10563
Rejestracja: 13 lut 2015, 07:42

Zdobyte trofea

Pozostałe odznaki

Re: Relacja w WC Alicante

Post autor: leon » 28 wrz 2023, 23:09

Dzień drugi.

4 runda – stół 31 – Hello Kill You (266 miejsce) – Francuzi. Ja trafiam na Mezcala (1381 z 8 pkt.), który ma żonę Polkę. Musimy zatem uważać co mówimy. Pierwszy raz gram przeciwko nowym amazonkom na turnieju. Widzę ich potencjał i moc. Gramy na 1 stole w naszych drużynach, wiec przeciwnik wie co robi. Gra duże lepiej niż wskazywałby niecałe 30% wygranych w NAF. Bez tackle’a musze się mocno napocić jak obskakuje mi klatke. Zdejmuje jedna w 1 turze i potem jest męczarnia. Udaje mi się jednak w pewnym momencie wymanewrować przeciwnika i przebijam się na jego połowę zdobywając TD. Gramy szybko, zatem robimy sobie, krótką przerwę. Sprawdzam inne stoły i wygląda to dobrze. Tak jak rozmawialiśmy przed meczami, Reszka nie daje się faulować i spokojnie kontroluje mecz z black orkami. Rayhell męczy ludzi. Gdzie indziej wygląda na remisy. Robię zatem w połowie od razu mocniejszy atak żeby zmusić go do błędu i zabrać piłkę, albo do szybkiego przyłożenia. Przykłada i ja jadę swoim. Wiem już po 1 połowie czego oczekiwać i robię to samo ale szybciej. Ale po tym jak wycinam przejazd prawą stronę i blokuje jego zawodniczki on ma tylko jedną szansę. Dodge od kroxa, potem przez strefy 2 gfi i blok. Udaje mu się wszystko i stunuje mi skinka. Przepychamy się przy piłce, dostawiam ekipę, odpycham jego, podnoszę i przykładam po przekazaniu piłki. Nie mam wtedy już rr. Udaje się i wygrywam. 2-1 i 3-1 w kontuzjach. Super przeciwnik, prosi o kontakt bo odwiedza Polska dwa razy do roku. Zatem są szanse, że zagra na jakimś wakacyjnym lub około świątecznym turnieju. Inne stoły kończą się tak jak wyglądało. Rayhell i Reszka wygrywają, Mario i Rover dowożą remisy. 3-2-1 dla nas i znów czekamy obiadowo na następny mecz.

Tym razem obiadowo wspomniane ziemniaki, zapieczone w zalewie jajecznej. Do tego bułka. Słabe, zapychające jedzenie. Czekamy długo na paringi. Tak długo, że jak mówie, że trafiamy na Angoli z repry to jest radość i wszyscy wstają. Ale to tylko marzenie aby im ponownie wklepać na dużej imprezie. No ale jednak trafiamy na kogo innego.


Runda 5 – stół 18 - The Paralla's (226 miejsce) – Włosi. Ja dostaję Bittio (402 – 11 pkt). Gram po raz drugi na 1 stole i odrobinę uprzedzę fakty - po raz ostatni. Win ratio przeciwnika ok 40%. To był poziom większości z nich. Zatem przed meczami liczyliśmy na małą wygraną. Rozmawiam z przeciwnikiem i przychodzi Reszka. Mówi coś w stylu: Już przegrałem, będzie ze 3:0, na nic nie licz. My jeszcze nawet nie zaczęliśmy grać. Mówię do Reszki, który mam wrażenie, że mnie nawet nie słuchał: Graj do końca. Zobacz co będzie. No i tu już nie zdradzę nic bo Reszka sam napisał, działy się cuda.

Wracając do mojego meczu. Przeciwnik uważa, że jego chaos to rącze elfiki przebrane w mocniejsze pancerze i mające więcej siły. Dodge robi hurtem, żeby przemieszczać zawodników, żeby lać gdzie indziej. Mamy wielką młockę, udaje mi się poodpychać go i przesunąć skinka z piłką gdzie potrzeba czyli na połowę jego połowy, blokując jego wszystkich zawodników. Znów zaczyna się festiwal dodgy, powstrzymuje go i podjeżdżam pod endzone. Znów skaczący chaos i nie widzę sensownej opcji na super bezpieczna piłkę, zatem przykładam. Zostają mu dwie tury. Chaos wolny to nie przyłoży. Zatem dostajemy dodatkową turę. Przesuwa kilku zawodników na moją połowę. Zdejmuje mu scoring threat i zmuszam do ataku moją lewą stroną po przekazaniu piłki i kolejnych dodgach, które wychodzą jak złoto. Wypuszcza chaośnika z piłką i stoi 6 pól od td czyli potrzebuje 1 gfi. Odsuwam kozę trzymającą moje skinki i saurusy. Ale potrzebuje na to dwóch saurusów, zatem do chaosnika dojdą tylko skinki po jakims gfi. Dostawiam jednego a potem kameleona i robię blitz na 1 trzecim skinkiem. Push. Zastanawiam się czy przerzucać, ale nie robię tego. Czaszka by mi tu koszmarnie pogrzebała sytuację. Zatem odpycham go i są zasieki na drodze do endzone. On już potrzenuje 2 gfi. Dostawia 1 kozę aby mieć blitz na 2 i móc przepchnąć moje skinki z kwadrata chainpushem. Liczy sobie wszystko parę razy, długo się zastanawia i wreszcie decyduje się na rozwiązanie. Ma dobry wynik na kostkach bloku, ale nie podąża. Potem mówi, że ruch i robi 2 gfi. Rzuca 2 i 3. Cieszy się z td. Ja spokojnie mówie, że fajnie ale stoi jedno pole od td. Cisza. Widzę Rovera, który siedzi obok i się szczerzy. Tłumaczę mu spokojnie, że nie podążyłeś, stałeś 7 pól, zatem 1 ruch zmarnowany na blitz, potem pozostałe 4 ruchu i 2 gfi i jesteś o 1 pole za krótko. Widzę zrozumienie w jego oczach. On, że chciał podążyć. Ja, tak jasne, ale nie podążyłeś, poza tym musiałbyś wtedy robić dodge najpierw. A 1 kostka to było 2 więc nie zdałbyś dodge. On trochę się wkurza, ale zaraz uspokaja i mówi, że cieszy się, że 2 i że dodge i tak by się nie udał bo by sobie tego nie darował, że tak spieprzył i głupio nie podążył. Obok Rover do mnie mówi: ale masz jaja i jeszcze tak na bezczela mu powiedziałeś, że nie ma td.

Sprawdzam inne stoły. Rayhell robi swoje, Reszka jak mówił ze szczurami przegrywa, Rover wygląda, że wreszcie wygra (grają najszybciej i już prawie kończą), Grzechu wygląda na remis, a Mario nie idzie w tym meczu. Jest blisko zatem. Jak wygram to mamy wina. Zaczynamy 2 połowę. Szarpię go cały czas. Zmuszam do dodgy, ale robi wszystko. W międzyczasie u Reszki dzieją się jego cuda. W pewnym momencie na mojej połowie obklejam zawodnika z piłka, dostawiam kroxa, skinka. Mam przy piłce i okolicy najbliższej 6 zawodników, on 3. Inni jego nie mogą dojść bo albo stun, albo zablokowane podejście. Jak mu coś nie wyjdzie to zabiorę piłke, jak cofnie się to go zaleję. Jedyna jego szansa to szalone rzuty. Robi blitz, a potem dodge na 5+,4+,3+ i 2 gfi. Wszystko wychodzi i zdobywa td. Ja mam 2 lub 3 tury. Daleki wykop i będę musiał przekazywać/podawać piłkę. Odpycham i robię sobie drogę. Teraz już nie mam pewności co się nie udaje. Łapanie po przekazaniu czy gfi na td. Niestety td nie zdobywam. Remis 1-1 i 1-1 w kontuzjach. Rover, który skończył wcześniej kursuje od stołu do stołu i męczy Reszkę aby wyciągnął remis. Rover i Rayhell wygrali, Grzechu remis i ja remis, zatem trzeba jeszcze chociaż ten jeden remis. Udaje się i zamiast drużynowego remisu, na który się ostatecznie zapowiadało wygrywamy 2-3-1.
Znów przerwa. Wiemy, że wejdziemy już wysoko. Czekamy, czekamy i po czekaniu okazuje się, że wracamy na 11 stół.


Runda 6 – stół 11 - Ronn Moss Fan Club (13 miejsce) – Finowie. U mnie Brutopatia (39 – 14pkt.) mający ok 70% NAF wygranych. Szczury. Przeciwnik zaczyna. Po rozstawieniu na ko widzę, że będzie dziwna gra. Rat ogr pod jego endzone. 3 szczury na linii rozsunięte, większość cofnięta. Dostajemy po łapówce, a piłka ląduje na środku, on się cofa wszystkim. No tak, będzie dakka. Blitzuje 1 na gfi. On cofa się bardziej. Przewracam coś i faule, pamiętając aby mieć cofniętych safety. On czując, że już nie ma gdzie się cofać przesuwa się na bok na środku. Zabiegam mu drogę i zmuszam do innej trasy. Bardziej centralnie i na drugą połowę. Klepiemy się ale nie zdejmuje mu prawie nic. W pewnym momencie nie ma jak się dobrze zastawić i wreszcie nie zdaje jakiegoś nastego dodga. Guter z piłka z obstawą 2 jest w połowie mojej połowy z boku. Doklejam się i robię blitza na 3. Nie rzucam słoneczka, zużywam przerzut i na kolejnych 3 kostkach nie ma słoneczka. On odpycha jednego, a potem dodge i przykłada. Ustawia się dobrze do przeszkadzania przy 1 turówce. Robię hop hop skinkami, przepycham, przepycham, nie podnosi kameleon piłki.

Zatem druga połowa. Coś zdejmuje, przepychamy się. Udaje mi się go przepchnąć i przesunąć na środek a sam robię screen z lewej plus zabezpieczenie piłki. Wreszcie mu coś zdjąłem a on kopie na środku mojego Kroxa w dużym gronie. Sprawdzam inne stoły. Mario już wygrał, gdzie indziej wygląda dobrze i najbardziej prawdopodobne będzie 3-3-0. Zatem nawet jak na 1 stole lub 2 się posypie i będą czary to i tak wygramy drużynowo. No i nagle zaczyna się sypać. Kolejności nie pamiętam, ale najbardziej zapamiętuje czacha na czaszkę u Reszki, gdzie miał rzut 2+ oraz td krasnali przeciwko Roverowi, gdzie on już wygrywa, ale traci piłkę tuż przed endzone a krasnale w ture przenoszą z podaniem piłkę na jego połowę i przykładają. Koszmar. A u mnie po faulowaniu Kroxa, gdzie przesunąłem się na jego połowę, wygląda, że nie da rady zabezpieczyć, więc po blitzu zbunkruję się u niego pod endzone. No i mamy przesunięcie wszystkich szczurów, dodge i 10 czy 11 gfi. I nagle stoi przede mną elfia kolumnowa obrona. I myślisz, ale kurna jak. Przecież tyle dodgy co musial i gfi zrobić i wszystko wyszło. Dopycham się i mam głupiejącego Kroxa i zaraz 2 czaszki na 2 czaszki. Nie udaje mu się mimo tego wepchać do klatki. Kolejna tura odpycham go ale nie ma sensownej dziury, zatem bokiem przesuwam jednego skinka. Zaraz mamy wskakiwanie do klatki i mu się udaje. Wywala mi piłkę na 2 przeciw (nie stripem). Zły bounce i piłka ląduje w kotle. Przepychanki ale nie udaje się już przyłożyć. 0-1 i 2-0 w kontuzjach. Na innych stołach festiwal czarów i nagle ze spodziewanego 3-3-0 w ostatnich 2-4 turach robi się 1-2-3. Wygrywa Mario, remisują Grzechu i Reszka. Bardziej niż wkurzeni jesteśmy zszokowani, że na tylu stołach wydarzyło się mało prawdopodobne odwrócenie meczu.

Finowie po tym meczu trafiają na reprę Anglii. Z tego jesteśmy następnego dnia najbardziej wkurzeni bo to my mieliśmy z nimi grać. Dla nas 2 dzień z rzędu w ostatnim meczu stół 11 okazuje się przegrany, tym razem mocno nieszczęśliwie. W 3 dniu czekają na nas Włosi, ale o tym za trochę.
Amazonki PL-stół-11 78-28-26
Chaos PL-stół-11 9-4-2
Chaos Renegades PL-stół-11 4-0-0
Wood elfs PL-stół-11 3-0-2
Orcs PL-stół-11 10-5-3
Lizardmen PL-stół-11 1-0-0

ODPOWIEDZ

Wróć do „World Cup 2023”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości