Re: MD17
: 04 gru 2014, 15:23
Nie bardzo kumam o czym piszemy w związku z tą klatką. Ja właśnie holowałem powoli piłkę, starając się nie podejmować nadmiernego ryzyka. Ale że szczury się doklejały i nie było ich jak zrzucić, to część moich zawodników musiała pozostać w tyle i w końcu klatka stała się nieco "osamotniona". Ale wciąż pełna.
Twój wpis o "żelaznej klatce" Lyskie, rozumiem jako przejściu "kupą" całego dystansu, bez rozpraszania zawodników. Tak się nie da, jak już wspomniałem, przy doklejających się szczurkach, które nie chcą zdechnąć. Zespół musi się rozproszyć, albo taka klatka nie ruszy się na krok. Ale to wszystko nie znaczy, że szedłem z dziurawą klatką, bo tak nie było. Utrzymywałem wciąż co najmniej klateczkę "X". Jednak w końcu po doklejkach i nieudanych ich odbiciach, przyszedł moment, że klatka została przełamana bez użycia blitza, a blitz poszedł w mojego throwera z piłką. Szczury go wywaliły, a piłkę złapał Black Orc. To oczywiste, że nie holowałem piłki przy pomocy BO (to odpowiedź na uwagę Periego). On ją złapał przypadkiem, a do strefy TD było już dość blisko. Przekazanie piłki zakładałem jako opcję na ostatnią turę, w razie kłopotów. W przedostatniej turze nie było takiej możliwości, bo nie miałem blitzera w kontakcie z tym BO. A przecież rzucać piłkę black orkiem w strefach kontroli byłoby bezsensem.
Niestety BO nie przewrócił blitzem 2D stormvermina (nawet z przerzutem i nawet go nie przesunął) i został jak ta dupa w samym środku kotła. Dostał w mordę, piłka pacnęła bezpańska na glebę i resztę załatwiły GRy. I to w przedostatniej turze, zamiast myśleć o własnym przyłożeniu i wystawiać w tym celu blitzera do przodu, mogłem nim bardziej zabezpieczyć czarnucha z piłką i bronić remisu.
Lyskie, Ty masz zupełnie inny sposób obrony. Ustawiasz strefy o 1 pole od klatki/atakującego teamu i spowalniasz. Przy Twoim stylu, napastnik oczywiście dąży do jak największej liczby kontaktów z wykorzystaniem guardów, aby zdobyć teren i zmusić Cię do dodge lub strzelić w pysk w następnej turze. To co narzucił Qbusus było diametralnie inne - rozproszona formacja, szczury doklejane do pojedynczych orków nie tylko od przodu, ale i do tych z tyłu mojej formacji (doklejane z założeniem, że mogą dostać wpierdziel). Tym samym zmuszał mnie albo do zatrzymania marszu, albo zostawiania z tyłu powiązanych zawodników. Jak był koleś z sidestep, to nieudane wywalenie go mogło oznaczać takie przesunięcie, że wiązał kolejne orki, w szczególności gostka z piłką. Metoda ryzykowna oczywiście - full contact. Ale skuteczna jak nie ma krzyży.
Twój wpis o "żelaznej klatce" Lyskie, rozumiem jako przejściu "kupą" całego dystansu, bez rozpraszania zawodników. Tak się nie da, jak już wspomniałem, przy doklejających się szczurkach, które nie chcą zdechnąć. Zespół musi się rozproszyć, albo taka klatka nie ruszy się na krok. Ale to wszystko nie znaczy, że szedłem z dziurawą klatką, bo tak nie było. Utrzymywałem wciąż co najmniej klateczkę "X". Jednak w końcu po doklejkach i nieudanych ich odbiciach, przyszedł moment, że klatka została przełamana bez użycia blitza, a blitz poszedł w mojego throwera z piłką. Szczury go wywaliły, a piłkę złapał Black Orc. To oczywiste, że nie holowałem piłki przy pomocy BO (to odpowiedź na uwagę Periego). On ją złapał przypadkiem, a do strefy TD było już dość blisko. Przekazanie piłki zakładałem jako opcję na ostatnią turę, w razie kłopotów. W przedostatniej turze nie było takiej możliwości, bo nie miałem blitzera w kontakcie z tym BO. A przecież rzucać piłkę black orkiem w strefach kontroli byłoby bezsensem.
Niestety BO nie przewrócił blitzem 2D stormvermina (nawet z przerzutem i nawet go nie przesunął) i został jak ta dupa w samym środku kotła. Dostał w mordę, piłka pacnęła bezpańska na glebę i resztę załatwiły GRy. I to w przedostatniej turze, zamiast myśleć o własnym przyłożeniu i wystawiać w tym celu blitzera do przodu, mogłem nim bardziej zabezpieczyć czarnucha z piłką i bronić remisu.
Lyskie, Ty masz zupełnie inny sposób obrony. Ustawiasz strefy o 1 pole od klatki/atakującego teamu i spowalniasz. Przy Twoim stylu, napastnik oczywiście dąży do jak największej liczby kontaktów z wykorzystaniem guardów, aby zdobyć teren i zmusić Cię do dodge lub strzelić w pysk w następnej turze. To co narzucił Qbusus było diametralnie inne - rozproszona formacja, szczury doklejane do pojedynczych orków nie tylko od przodu, ale i do tych z tyłu mojej formacji (doklejane z założeniem, że mogą dostać wpierdziel). Tym samym zmuszał mnie albo do zatrzymania marszu, albo zostawiania z tyłu powiązanych zawodników. Jak był koleś z sidestep, to nieudane wywalenie go mogło oznaczać takie przesunięcie, że wiązał kolejne orki, w szczególności gostka z piłką. Metoda ryzykowna oczywiście - full contact. Ale skuteczna jak nie ma krzyży.