mecz nam przerwało w 9 turze. Wyszedłem z gry, ale chyba nie ma co go powtarzać, wynik w momencie przerwania był jasny.
Stan w 9 turze:
Mój plan (po kolei:
1. dostawiam wardancerkę do bloku na 2 kościach
2. blitz na biegacza bez bloku, więc albo pada albo jest popchnięty (sukces na 35/36 z przerzutem), jak nie ma 2 czach to nie przerzucam.
3. dostawiam liniowego tak, żeby krasnalom jak najbardziej utrudnić życie, więc multum opcji
4. biegacz podnosi piłkę na 2+ z przerzutem.
Po tej akcji trzymam chwilę piłkę i przykładam na 100% bezpiecznie. Krasnale przegrywają 2:0 i mają 4-5 tur. Koniec meczu. Szansa, że ten plan nie wypali to około 3%, więc moim zdaniem nie ma co kombinować z jakimś powtarzaniem.
A co do tego co się działo. Odbieram i drzewo robi kontuzję na blokerze. Potem Qbusus najpierw używa czarodzieja (kula ognia obejmująca 4 zawodników, powalony 1 bez konsekwencji) a następnie totalnie się pogubił w grze przy bocznej linii, wypchnąłem mu chyba 4-5 graczy i krasnale kończyły w 6. Zdecydowanie przeważyła taktyczna gra przy linii bocznej. A że to 4 tury krasnale nie skrzywdziły żadnego elfa (pomogło to, że uber troll slayera wypchnąłem w 2 turze a kolejnego slayera chyba w 3-4), to powoli miałem coraz większą przewagę. 11-10, 11-9, 11-8, 10-8, 10-7, 10-6 i tak nastała 6 tura. Potem już nie wstawał. Ja straciłem miotacza lidera. Im większa przewaga liczebna, tym mniej bloków krasnali, tym więcej elfów na nogach.
2 połowa to 11-10 dla mnie i blitz i już wiedziałem, że jest dobrze. Qbusus postawił wszystko na 1 kartę, wyjdzie podanie jest ok. Nie wyjdzie, cóż, nie wyszło. moja tura i kilkanaście sekund później gra się obraziła.
Troszkę mi to popsuło święto, ale co tam, grunt to zwycięstwo.
Dzięki za mecz, mam wrażenie że Qbusus dawno nie wkurwiał się tak na krok w bok i kostki. 4 graczy z side step których nie dawało się powalić i które ustawiały krasnale jak chciały (zwłaszcza slayerów z szałem) przeważyły nad maluchami.