Nie aż takim mega fuksem
- elfia akcją. "Mutant" się trzymał, ale w końcu padł pod naporem. A potem po prostu udało ci się nie rzucić jedynki
. Tu w ogóle zrąbałem na całej linii, bo gdybym nim uciekł do przodu zamiast stać, po blitzu z "obaj powaleni", to wygrałbym mecz, ale już nie myślałem racjonalnie. Ostatnio jestem trochę przemęczony.
Dla mnie mecz się źle ułożył od samego początku głównie przez dość ochoczo pękające pancerze moich zawodników. Nastawiałem się na bicie, a już od pierwszej tury dzięki celnie rzucającym kamieniami kibicom grałem w osłabieniu. I tak przez cały mecz, bo dobrze wykorzystywałeś przewagę liczebną, a ja musiałem dodatkowo ubezpieczać się przed czarodziejem.
Trochę też miałem w głowie, żeby przede wszystkim nie przegrać i zapisać się w historii, gdyż 11 mecz z rzędu bez porażki (10 w sezonie obecnym + ostatni mecz poprzedniego sezonu) wprowadził moją Wiosnę do księgi rekordów polskiego blood bowla. Niby nic a cieszy bardziej niż 3 pkt
.
Gorsza wiadomość, to, że trzech moich graczy odpoczywa w następnej kolejce.
Dzięki za mecz, gratulacje za ostatnią akcję. No i nie popsułem Ci urodzin, btw - 100 lat
.
To był kolejny mecz, który zagrałem zachowawczo i przeciwnik, który nie bał się ryzykować zapakował mi efektowny touchdown, odbierając w ostatniej chwili trzy punkty. Tak więc basta. Wracam do gry na wariackich papierach, bo coraz bardziej tracę radość z gry emo, które prawdziwy fun dają jak się nimi świruje. Także Szkodnik w następnym meczu szykuj się na szaleństwo na boisku.