Święta dały popalić, ale mecze dzieją się dalej
W ostatnią środę w GameKeeper Sklep Krogulce Kołhozu zmierzyli się z Pogonią Gnijec, dając możliwość trenerowi Siermiężnemu pokazania czy jego ludzie są równie krwiożerczy w każdym meczu
Pierwszą połowę rozpoczynały Krogulce i musiały się napracować - mimo udanego przebijania pancerza, ściągnięcia dwóch gnijców do KO i złamania nogi jednemu warriorowi (#MA3najlepiej) znalazł się jeden warrior, który robiąc dzikie uniki i GFI bez przerzutów powalił miotacza zaraz przy linii przyłożenia.
Siermiężny rozplanował pięknie akcję odebrania piłki spod nóg warriora i przyłożenia jej, wszystko wziął pod uwagę....poza Nufflem
Shawass mało nie wyskoczył z siebie widząc dwie czachy na blitzu w warriora i tak też skończyła się połowa pierwsza.
Druga połowa, udało się wyciągnąć obu chłopaków z KO i z jednym rezerwowym wyrównała się sytuacja. Wykop do Gnijców, przepychanka na środku i ustawianie się nurglistów po lewej stronie boiska. Poza paroma nieudanymi podniesieniami piłki wszystko szło w miarę gładko dla drużyny Shawass'a, jednak Siermiężny nie odpuszczał i robiąc dzikie ataki na gnijca z piłką w końcu go powalił, piłka potoczyła się w trybuny a z tamtąd....
zaraz pod nogi ludzkiego blitzera na połowie nurglistów
Walka o to, żeby piłka nie trafiła na linię przyłożenia była zażarta, chociaż te krótkie nóżki nurglistów nie pomagały....po dłuższej przepychance doszło do pierwszego przyłożenia i do wyniku 1:0 dla Krogulców!
Ostatnie dwie tury Gnijce próbowały jeszcze dowalić drużynie ludzi, ale jakoś przez cały mecz nie skontuzjowali ani jednego. Cóż poradzić, ludzie górą