Fluffowe relacje, opowieści, skrybo tutaj opiszesz heroiczne boje swoich drużyn

Liga Lubelska
Awatar użytkownika
Misque
rekrut
Posty: 301
Rejestracja: 16 cze 2018, 21:40
Kontakt:

Fluffowe relacje, opowieści, skrybo tutaj opiszesz heroiczne boje swoich drużyn

Post autor: Misque » 05 paź 2018, 13:39

gorąco zapraszamy i zachęcamy do pisania w tym poście w temacie szeroko rozumianego fluffu, przedstaw swoją ekipę, napisz o swoim meczu, pióro w dłoń młody pisarzu i ogień :)
Ostatnio zmieniony 11 paź 2018, 10:35 przez Misque, łącznie zmieniany 2 razy.
Obrazek

Awatar użytkownika
Misque
rekrut
Posty: 301
Rejestracja: 16 cze 2018, 21:40
Kontakt:

Re: relacje, opowieści, skrybo tutaj opiszesz heroiczne boje swoich drużyn

Post autor: Misque » 05 paź 2018, 13:43

...będąc w objęciach wielkiego Nurgla, się nie lękam, bo dzięki Jego chorobliwej łasce stałem się tym, czego niegdyś najbardziej się lękałem: śmiercią ... eeee? bzdura, radością, życiem i heroldem szczęścia ...

Nurgle jest bogiem odrodzenia, przetrwania i radości, ponieważ śmierć i rozkład są tylko kolejnymi etapami, niezbędnymi, aby mogło powstać i rozwijać się nowe życie.

Taki jest on, który chodzi w swoim ogrodzie i daje Nam siłę do naprawy tego świata, nasz Papa Nurgle.
A wiecie, że kocha on sport ? Tak to prawda, uwielbia sport, zielone piwo, i skąpe demonetki, ale te ostatnie to bohaterki na inne niesamowite opowiadania.
Jego pasja to Blood Bowl, siedzi w tym swoim jeziorku, coś tam poczaruje i ma magiczny kamień przed sobą, który pokazuje mecze tego legendarnego sportu. Tylko zły chodzi, bo tam jakieś kozy zwykłe, smutne chaośniaki prosto z siłowni, jakaś krowa biega, minetaurem chyba zwana, albo jakoś tak. Gdzie radość ? Gdzie życie? Jak obdarowywać świat sportu swoimi błogosławieństwami jak tam wszyscy spięci jak gacie na tyłkach amazonek?

I tu pojawiamy się My, jego heroldowie, narzędzia w jego dłoniach, jego drużyna - Odor Nurglin.
Pochodzimy z pięknego nurglowego grodu Nurglina, którego herb to pestigor skaczący na pnącze ziela, a namiestnikiem jest Żuczek, taka łysa dronka.
Jesteśmy młodzi, spuchnięci, pachnący i czasami gubimy kawałki siebie na murawie, ale to nie przeszkadza pokazywać serducho na boisku, czasami dosłownie.

Obrazek
Obrazek

Awatar użytkownika
BlackBazyl
rekrut
Posty: 125
Rejestracja: 07 paź 2018, 14:52
Lokalizacja: Szpica

Re: relacje, opowieści, skrybo tutaj opiszesz heroiczne boje swoich drużyn

Post autor: BlackBazyl » 07 paź 2018, 21:08

Jeremy Buxton oraz Arwin Ribbeck tworząc, swoje budowlane imperium mieli, tylko jedną rzecz na celu. Chcieli, zapanować nad rynkiem pozbywając się konkurencji. Udało im się to z pewną dozą ciężkiej pracy, szczyptą przekrętów i wielu niefortunnym wypadkom po stronie konkurencji. Tylko ich zamki mogły szczycić się niezawodnością i finezją budowlaną. Architekci pracujący dla Castle Dynamics miewali przed sobą zadania niemożliwe. Nawet i to nie powstrzymywało cechu w drodze na szczyt. Po wielu latach udało im się opanować swoimi zamkami większość świata. Wtedy też nastąpiło znużenie. Zleceń zaczynało brakować z każdym miesiącem. Tak więc Jeremy zadecydował o przebranżowieniu. Bo czymże jest postawienie kilku stadionów? Czym jest zapewnianie rozrywki na najwyższym poziomie? Ale nawet i to nie zaspokajało nieskończonego pragnienia doświadczenia czegoś więcej. Przecież budowanie nie wystarcza, żeby ucieszyć Nuffla! Jeremy odkrył to, kiedy oglądając jeden z meczów wraz z resztą kibiców prawie rozszarpał zawodnika, który wypadł poza boisko. Dlatego też Arwin postanowił pójść o krok dalej! Z pokaźnym skarbcem i szerokimi kontaktami wybrał, się w świat poszukując godnych zawodników. Tygodnie tułaczki zaowocowały. Castle Dynamics rozrosło się o kolejną filię. Ale czy żółtodzioby, w które jest, wpompowywana znaczna ilość złota poradzą, sobie na boisku? Założycielom pozostaje mieć tylko nadzieje, że ta drużyna będzie równie niezawodna co ich budowle.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Spooks and Toots 3: W kosmosie

Awatar użytkownika
Misque
rekrut
Posty: 301
Rejestracja: 16 cze 2018, 21:40
Kontakt:

Re: relacje, opowieści, skrybo tutaj opiszesz heroiczne boje swoich drużyn

Post autor: Misque » 08 paź 2018, 23:34

Odor Nurglin - Castle Dynamics 1-0

...no to się zaczęło, ze śmiechem, krwią i z przytupem, ale tylko jednego wrzucili nam na pożarcie i jeszcze szybki był i w gębę tylko dostał i zwiał, no a mecz jak to mecz, Ci wielcy dokopali tym mniejszym, jak w życiu, jak wracam z szynku to moja stara, a większa bestyja, zawsze w ryj mi da, na szczęście gorzała tak gębę wykręca przez całą noc, że nic nie czuć jak w ryj przywali...

Tak oto na gorąco skomentował to jeden z kibiców, wychodzący z Estadio de la Śluz, nurglowego obiektu po wygranym meczu pomiędzy Odor Nurglin a Castle Dynamics, wynik 1-0, odzwierciedlał niesamowity błysk inteligencji toczących się Bloaterów, faulujących rotterów i małej bestii, w przeciwieństwie do spiętych, ale odważnych ludzkich wojowników. Kibice Dynamics po meczu byli w pełni przekonani, że w następnym meczu, wygrają zdecydowanie z Khemri, wszak jakieś stare bandaże nie mogą być groźne.

Mecz odbywał się w normalnych warunkach pogodowych, przy większej ilości kibiców Nurglowej załogi (rzut na fame - dwie cudowne jedynki ludzkiego trenera, oczy węża). Nurgle pobogosławił od pierwszego kopnięcia dodatkowym rerollem i się zaczęło.
Z meczu najbardziej zapamiętamy wspaniałe wślizgi, w pierwszej rundzie Nurgliny chciały ukraść jeden krok i skończyło się to bardzo pięknym upadkiem na twarz, chyba na twarz, czasami nie można było rozpoznać co to jest. Próby zagrań poniżej krytyki, tak zwanych brudnych zagrań, rotter Spanky, wychodząc z szatni zapomniał włożyć oczu w swoją czaszkę i zaczął skakać po klejnotach blitzera przytrzymując się ramienia sędziego, wiadomo jak to się skończyło, kontrowersyjną decyzją pasiastego jełopa, która sprawiła dyskwalifikacje biednego agresora (dwie cudowne jedynki na kostkach, po podpowiedziach takiego Khemriego z trybun).
Przyłożenie zdobyto po pięknej akcji, dużej walki linii obrony z linią ataku, i długim biegu rottera Chico na wślizgu w pole punktowe.
Kochana galareta Jelly, bestia pozdrawiająca co chwile przybyłych kibiców, pokazała za dużo miłości przeciwnikom, chciała tak bardzo się przytulać, że dwóch blitzerów nie potrafiło odwzajemnić tego uczucia i musiało się położyć na ten mecz i następny w okolice znachora lub bardziej znachorki, szamanki, lub kurtyzany.
Najlepszymi zawodnikami wybrano liniowego z numerem 4, który twardo stawiał się dużym Bloaterom, a jednego pięknym łokciem zamroczył, aż go sturlano z boiska. Po stronie śmierdzieli, to bezwłosa koza Nitro, jako płuca i rogi tej drużyny, została wybrana najwartościowszym graczem.

Trenerzy już myślą o następnych meczach, Khemri i Amazonki to następni przeciwnicy, zapowiada się tona walki i tona śmiechu :)

Dzięki bardzo przeciwnikowi, to był bardzo fajny mecz, kupa zabawy, w rewanżu się odkujesz :)
Fajnie, że graliśmy w świetnej atmosferze, dzięki Grodziu, Poe, Daeval, Kędzi za kibicowanie, naśmiewanie się i szatańskie szeptanie do ucha.

Sezon uważam za otwarty !!!!!!!!!!

Obrazek
Obrazek

Awatar użytkownika
Kędzi
rekrut
Posty: 399
Rejestracja: 16 sie 2018, 01:35
Kontakt:

Re: relacje, opowieści, skrybo tutaj opiszesz heroiczne boje swoich drużyn

Post autor: Kędzi » 10 paź 2018, 15:30

Wyznawcy Ulryka widzieli wiele rzeczy, ale nigdy nie przypuszczali, że w ramach pierwszego sezonu i to w pierwszym meczu ligi przyjdzie im się zmagać z czymś co nie dość że nie żyje to jeszcze pochodzi z odległego kraju- Arabii. Co za cholerstwo utrzymuje te stworzenia na nogach, ba kto w ogóle coś takiego dopuścił do rozgrywek? Byłym zakonnikom nie pozostaje jednak nic innego jak założyć ekwipunek i wybiec na boisko by zobaczyć co przyniesie w najbliższym czasie przeznaczenie.
Wyniki turniejowe(W/R/P):
25/6/8
Zdobyte:
- Best defender- WC 18, -Most TD- RB 19, 2 miejsce RB 18

Awatar użytkownika
Poe
podawacz piłek
Posty: 45
Rejestracja: 06 paź 2018, 08:52
Lokalizacja: Lublin
Kontakt:

Wasteland Wanderers vs Nut Crashers

Post autor: Poe » 11 paź 2018, 12:22

Mecz Krasnoludów z Amazonkami opisać można dwoma słowami. Zniszczone marzenia.
Na szczęście Tułaczy i nieszczęście Amazonek, boisko na którym przyszło im się zmierzyć, przypominało bardziej wyschnięte pustkowia, niż zielone, wilgotne zarośla czy idealną murawę, do których przyzwyczajone są wszystkie starokontynentowe drużyny. Popołudniowe słońce, pył w płucach, piach w oczach- dla Krasnoludów z bezdroży chleb powszedni, dla ludzkich kobiet zaś- zapowiedź prawdziwego dramatu.
Nastroje obu drużyn widać było od wejścia pierwszego zawodnika. Ciężki, krasnoludzki but, pewnie stąpający po sypkiej piaskowej nawierzchni kontra chybotliwe kobiece obcasy, zbyt głęboko wbijające się w podłoże. Smród ludzkiego strachu czuć było nawet na trybunach.
Publika, najwyraźniej znudzona delikatną grą miejscowych, czy może tęskniąca za prawdziwym, solidnym mordobiciem, opowiedziała się po stronie Krasnoludów, zdzierając gardła przed pierwszym wykopem i licząc na prawdziwe widowisko.
Nie ma kogo oszukiwać. Po rozlosowaniu par, wiadomo było kto zagra ten mecz z naturalną przewagą. Niezależnie od tego jak wysportowane, wciąż zbyt lekkie ciała Amazonek nie mogły przeciwstawić się potędze kamiennych krasnoludzkich mięśni. Jedyną nadzieją była ich ogromna szybkość, co planowały wykorzystać.
Piłka w powietrzu, w płucach haust zapylonego powietrza, w uszach krzyk publiki i ryk blokerów Wasteland Wanderers. Zaczynamy mecz.
Po wylądowaniu piłki Wanderersi rozpoczęli zmasowany atak. Najlepszą obroną jest atak, a nikt tak dobrze się nie broni jak zakuci w ciężkie pancerze Tułacze. Pierwsze natarcie meczu- Zabójca Trolli Borys doskakuje do linii obrony Amazonek, wbijając się w jedną z nich niczym w rozwścieczonego Trolla. Jej delikatne ciało nie było w stanie oprzeć się tej sile. W mgnieniu oka wylądowała na ziemi, poturbowana tak mocno, że trzeba było ściągnąć ją z boiska- nie była w stanie kontynuować gry.
Następnie seria skutecznych bloków wyrwała kilka amazonek z butów, rzucając je na glebę i otwierając drogę. Ras Putin, stosunkowo młody krasnoludzki biegacz (dostał rolę biegacza, bo z całej drużyny ma najmniejszy brzuch), natychmiast podniósł piłkę i ruszył w stronę linii przyłożenia amazonek.
W tym momencie meczu, już na samym jego początku, widać było wyraźnie, że nie będzie to łatwe spotkanie dla ludzkich panienek.
W ich turze, część próbowała siłować się z Tułaczami i częściowo im się udało, jednakże zabrakło siły przebicia, by zablokować drogę biegaczowi z piłką.
Powoli, ale stabilnie, trójka Krasnoludów- Ras Putin z piłką oraz dwóch blokerów, biegło w stronę linii przyłożenia. Reszta ekipy robiła co mogła, by wybić amazonkom z głowy pomysł przejęcia piłki.
Wszystko wyglądało idealnie- 4 tura Wanderersów, blicer Ivan wysyła do ambulatorium kolejną Amazonkę, biegacz prawie zdobywa punkt. W pewnym momencie oszołomiony adrenaliną bloker Wasyl, postanawia faulować leżącą obok niego blicerkę Nut Crashers. Na jego nieszczęście sędzia akurat patrzył się w jego stronę. (co się w sumie dziwić, jeśli cała amazońska ekipa leży na ziemi, to sędzia chcąc nie chcąc nie ma wyboru) Natychmiast został ściągnięty z boiska, jednak zdążył znokautować kobietę.
Nuffle, najwyraźniej zdegustowany (czyżby?) nieczystym i niepotrzebnym zagraniem, przechylił szalę losu na stronę Amazonek. Seria udanych, desperackich akcji sprawiła, że biegacz wylądował gębą w piachu i rzucił piłkę, którą natychmiast przejęły panienki.
Cała krasnoludzka ekipa, wytrącona z równowagi stratą zawodnika, nie mogła otrząsnąć się przez dwie rundy i popełniała dziwne błędy- nawet zabójca trolli, który na starcie stratował zawodniczkę Amazonek, nie potrafił solidnie przypieprzyć kolejnej.
Ogromna szybkość kobiet sprawiła, że jedna z łapaczek wystawiła się w zasięgu linii przyłożenia, czekając na podanie, jednak z nadmiaru emocji nie udało jej się złapać piłki.
Pierwsza połowa zakończyła się bez punktów.
W druga połowę można w sumie skrócić do kilku zdań. Krasnoludy, wściekłe na sędziego, któremu nagle zachciało się pilnować zawodników, stwierdziły że teraz to dopiero pokażą co to znaczy mocna pięść i ciężki but. Borys, Zabójca Trolli, czy właściwie Niszczyciel Amazonek, pierwszym blokiem w tej połowie znów wysłał do ambulatorium ludzką babeczkę. Trener Wanderersów- Wladzimir Punchin wydał zawodnikom jedno polecenie- nie macie walca- bądźcie walcem. Morale Krasnoludów automatycznie podskoczyło, bo jest to ich ulubiona taktyka. Nie musisz przejmować się utratą piłki, jeśli drużyna przeciwnika nie ma zawodników, którzy będą ją mogli podnieść.
Jak pomyśleli- tak zrobili.
Całą drugą połowę, mimo początkowego kotła i klatki amazonek, kontrolowali grę do takiego stopnia, że 7 Amazonek znajdowało się poza boiskiem. Dało im to miejsce, czas i wygodę na 2 przyłożenia w tej połowie.
Mecz zakończył się wynikiem 2:0 dla Wasteland Wanderers. MVP meczu został Borys, Niszczyciel Amazonek (i Trolli).
Jedynymi stratami, jakie odniosły Krasnoludy, było nadszarpnięte ego.
Amazonki? Cóż. Nieprędko zechcą ponownie zagrać z Tułaczami.

Obrazek

Awatar użytkownika
ulizzez
rezerwowy
Posty: 494
Rejestracja: 17 wrz 2018, 14:19

Re: Fluffowe relacje, opowieści, skrybo tutaj opiszesz heroiczne boje swoich drużyn

Post autor: ulizzez » 19 paź 2018, 12:52

To był dla mnie trudny mecz. Wiecie jak to jest. Chcesz pomóc koleżankom na boisku, ale siedzisz tylko bezsilnie na trybunach z przetrąconym kolanem (pieprzone karły z pustkowi!) i nie możesz nic zrobić. Gospodarzem spotkania był Odor Nurglin... dziwne to boisko- ta trawa jakoś tak dziwnie się lepiła i miało się wrażenie, że cały czas na ciebie patrzy... No cóż miejsce było dziwne, pełne much i hmm...zapachu, który tak mi się zdaję miał jakąś osobowość...
Aby dojść na boisko trzeba było przejść przez przez zagajnik cudacznych, gąbczastych „drzew”, które nie dość że buczały na nas to jeszcze świeciły niezdrowo! Większość kibiców nie odważyła się przejść przez ten chory ogród [rzut na fanów 1+1]... Ale może przejdę do tego jak przebiegał mecz...
Atmosfera była jakaś taka senna, ale nie dałyśmy się uśpić- miałyśmy wykop jako pierwsze i zanim jeszcze piłka opadła na boisko wściekle rzuciłyśmy się do ataku [rzut na kick-off 10]. Felicia i Scoia'tael przebiły się przez rotterów prawą stroną na połowę przeciwników. Powaliły pestigora ale nie zdołały dobiec do piłki, sekundę po nich Su dołączyła do tego ataku. W tym czasie Roszpunka z Titten bez wdawania się w bójkę przedarły się lewym skrzydłem. Byłyśmy w totalnej ofensywie! Nasze tyły zostały zupełnie nie zabezpieczone, ale chciałyśmy szybko zdobyć przyłożenie aby zatrzeć złe wspomnienia z poprzedniego spotkania (nienawidzę tych kurewskich pokurczy). Emma doszła do piłki ale nie zdołała jej podnieść. Jak się okazało pestigor nie oberwał zbyt mocno i szybko się pozbierał, zaszarżował Emmę i przejął piłkę. Nie dane mu było zbyt się z nią oddalić bo już w następnej akcji Felicia poprawiła mu jego obleśną mordę lecz znów nie podniosłyśmy piłki. W tym czasie zamieszanie ze środka boiska (blotersi i bestia) przeniosło się na lewą stronę w kierunku naszych zawodniczek. Roszpunka wpadła w macki bestii, która bezwstydnie łapała ją za co popadnie (lecz nie aż tak bezwstydnie jak w porzednim meczu te bękarty kretów spłodzone z dzikimi świniami). Facekick na środku boiska samotnie walczyła z samotnym rottersem -tu nie było mowy o łapaniu- walczyli na pięści i kopniaki, z koleii Schlechte była cały czas spychana do lewej strony, do linii bocznej przez grubego blotera -. Chakalaka, Ella i Diarrhoea pobiegły na pomoc Roszpunce, bo nie chciałyśmy stracić tej flanki, Osamotniona Su walczyła przy linii na prawej stronie z dwoma rottersami gdyż zamroczona [KO] Felicia musiała chwilę wcześniej opuścić boisko. Na środku pestigor z piłką (tak to ten rogaty drań znów ją podniósł) rozpoczynał bieg w stronę naszej połowy w asyście blotera. Podnoszące się z lepkiej „trawy” Emma i Titten próbowały ich dogonić. Jednak rottersów było więcej, osaczyli je i gdyby, Roszpunce nie udało się wyrwać bestii [udany rzut na wyrwanie z macek] to nie miał by kto po raz kolejny skutecznie zaatakować rogatego ballcarriera. Niestety przypłaciła to tak silnym ciosem od blotera, że do końca meczu już nie zagrała [KO]... na szczęście teraz już wszystko z nią w porządku (poza tym, że po tym meczu myła się już z 10 razy a jej skóra zrobiła się czerwona od tego ciągłego szorowania). Nie mniej zdobyłyśmy piłkę i byłyśmy o krok od TD [jedno pole]... ale znów pestigor pozbawił nas szansy na punkt... Zaatakowałyśmy jeszcze raz, ale bez skutecznie. Wynik do przerwy 0:0 na ławce 4 zamroczone dziewczyny [KO]. Przez chwilę zamarłam przerażona, że taki wynik miałyśmy w połowie pierwszego meczu (skrzaty w rzyć jebane), ale po chwili się otrząsnęłam – nie jest aż tak źle – dziewczyny zbierają się w sobie- pomyślałam...
Drugą połowę rozpoczęli wykopem Nurglin i tak jak my ich w pierwszej tak oni nas zaskoczyli tym razem [kick-off 10]. Titten szybko straciła przytomność już po pierwszym ciosie i nie podniosła się już do końca meczu... dziś wiemy, że nie zagra przeciw Castle Dynamics [MNG], a szkoda bo w pierwszym meczu stawała najdzielniej z nas wszystkich [MVP] (niech będą przeklęte wszystkie krasnoludy ziemi!). Locke już po minucie dołączyła do niej w szatni [KO]. Tritt nie zdołała podnieść piłki i miałyśmy nie mały problem. Na szczęście plan naszego trenera uratowała Su (jak jakiś big guy związała w walce bestię (którą powaliła) jednego blotera i 2 rottersów! Z kolei Ella samotnie ustawiła się pod linią i tym ściągnęła na siebie kolejnych 3 zawodników. Nagle lewa flanka, którą pobiegła Facekick została praktycznie bez obrony- tak jak przewidział nasz trener. Młodziutka Chakalaka przebiegła sprintem na drugą stronę boiska i długim podaniem przekazała piłkę Facekick (ta wcześniej uwolniła się od pilnującego jej rottersa [akcja blitz] poprzez zajebanie mu w ryj). Su biła jak w furii- powalając rottersa [CAS], reszta dziewczyn robiła swoje i nie pozwoliły aby Facekick choć przez chwilę była zagrożona. W samej końcówce meczu Nasza liniowa przyłożyła i zdobyłyśmy upragnione pierwsze zwycięstwo w lidze!
Po meczu drużyna Odoru zaproponowała wymianę koszulek... i choć grzecznie się wymówiłyśmy tłumacząc to znaczną różnicą rozmiarów to chłopaki nie rezygnowali i zaprosili nas na kolację, początkowo też chciałyśmy się wymigać, ale przechytrzyli nas mówiąc, iż jest to impreza oficjalna, na której przekażą nam należną wygraną [70ooo]... Cóż nie mogłyśmy nie pójść... Poza Titten Prugel i wymemłaną przez kibiców Ellą [obie MNG], (no i Roszpunką, która odmówiła stanowczo i jak najszybciej postanowiła się wykąpać) wszystkie dałyśmy się ugościć.
W czasie kolacji nasz trener przekazał swoje uwagi trenerowi Odoru. Zasugerował on, żeby ten zakupił sobie tubę, gdyż bardzo źle go słychać i jego zawodnicy za każdym razem gdy ten coś krzyczy podbiegają do niego by zrozumieć o co mu chodzi :mrgreen: . Na kolacji przedstawiono nowego zawodnika z Nurglinu (nie pamiętam imienia ale jest to podobno bardzo uzdolniony, młody pestigor), który dołączy od kolejnego meczu. My musimy wziąć do składu jakąś dziewczynę bo na następny mecz mamy tylko 10 zawodniczek. Za to młoda Chakalaka została [MVP]- to jej podanie dało nam zwycięstwo (choć mnie osobiście bardziej cieszy to, że chyba naprawdę w końcu nauczyła się bić [dostała block]. Podsumowując wieczór był naprawdę miłym zaskoczeniem. Panowie okazali się dość dobrze wychowani (w przeciwieństwie do tych skorumpowanych, podłych i nikczemnych istot z jakimi się spotkałyśmy poprzednio) jak na zgniłe pomioty chaosu- wprawdzie niejednokrotnie proponowali nieskrępowaną wymianę płynów ustrojowych, jednak rozumieli słowo nie. Poza tym w życiu nie jadłam serów pleśniowych o tak wyrafinowanym i bogatym smaku!

Perrecta Hard kapitan drużyny Nuts Cruschers

Awatar użytkownika
ulizzez
rezerwowy
Posty: 494
Rejestracja: 17 wrz 2018, 14:19

Re: Fluffowe relacje, opowieści, skrybo tutaj opiszesz heroiczne boje swoich drużyn

Post autor: ulizzez » 23 paź 2018, 18:26

Majty Bloł- czyli wspomnienia z damskiej łazienki...

- Wandzia wiedziałaś?
- Co do kurwy nędzy miałam wiedzieć?
- Czemu ty taka jesteś?
- Jaka znowu kurwa jestem? O co ci do chuja chodzi?!
- Tak klniesz ciągle... nie lubię ja tego Wandzia...
- Chuj mnie to obchodzi co ty lubisz, albo czego kurwa nie lubisz!
- No bo ja słyszałam, wtedy wczoraj co gnój wynosiłam z ubikacji...
- Z czego ty kurwa ten gnój nosiłaś?
- no z kibelka...
- a ze sracza... mów po, kurwa, ludzku!
- no to wtedy słyszałam o czym one mówiły.
- Jakie kurwa one?
- Zawodniczki, te Wiewiórki z Nuts Crushers... One rozmawiały i powiedziały, że krasnoludy noszą bieliznę!...

-Perrecta ty głupia cipo. Mówiłaś żebyśmy grały w lidze. Mówiłaś, że tu będzie na nas czekać sława i kasa! A teraz masz zmiażdżone kolano i nie możesz chodzić! Źle nam było na prowincji? Miałyśmy fanów, byłyśmy kimś w naszych stronach, wygrywałyśmy prawie wszystko! To kibice nazwali nas Nuts Crushers! Przez 2 lata tylko dwie dziewczyny odwaliły kitę i a żadna z nas nie miała poważniejszej kontuzji! Na chuj nas namówiłaś na grę w lidze?!
- Zamknij się Zunge! Taka byłaś ważna? Jakbyś dupy nie dawała tym twoim fanom to by cię tak nie hołubili! Banda brudnych wieśniaków! Ja się ciesze, że tu jestem. Nie przejmuj się Perrecta tą ździrą.
- Z czego się durna cieszysz? Wiesz jak wygląda twoja gęba? Zobacz na swoje cycki! Jeden wielki siniak! Co te gnomy z nami zrobiły?
- Nic nam nie zrobiły! A Perrecta jakoś się z tego wyliże. Pierwszy mecz i już wymiękasz? Trochę siniaków, parę szwów- to wszystko.
- Widziałaś ilu miałyśmy kibiców- garstkę! Tu nikt na nas nie czeka, nikt nie podziwia, wygwizdali nas!
- Zunge! Przestań łkać i mnie posłuchaj! Powiem krótko bo mnie kolano strasznie napieprza. Wszystkie mnie posłuchajcie! Nie obiecywałam wam niczego poza tym, że będzie ciężko, że zaczniemy od nowa, że zagramy z zawodowcami. Ale to tu jest prawdziwy Blood Bowl! To tu możemy przejść do historii!... Albo jako mistrzynie albo jako ofiary! Co wybieracie? Twardą walkę czy wioskowe przebieranki? Jesteśmy miękkie piczki czy twarde Nuts Crushers?
- Nuts Crushers!
- Płaczemy nad sinym cyckiem czy chcemy rewanżu?
- Chcemy rewanżu!
- Czego boją się Nuts Crushers?
- Niczego!
- To szorujcie wasze tłuste dupska zamiast mleć ozorami!
- Perrecta?!
- Co jest Zunge?
- Przepraszam... po prostu nic nam dzisiaj...
- Zamknij się Zunge. Każdy czasem ma gorszy dzień. Chcesz im dokopać?
- Tak.
- To czekaj cierpliwie- ten dzień nadejdzie... i nie pomogą tym pokurczom nawet te ich śmieszne przyciasne majty ze stali...

Awatar użytkownika
Slimaq
blitzer
Posty: 1426
Rejestracja: 30 wrz 2015, 19:08

Zdobyte trofea

Re: Fluffowe relacje, opowieści, skrybo tutaj opiszesz heroiczne boje swoich drużyn

Post autor: Slimaq » 23 paź 2018, 22:05

Dobre!
Tylko trzeba temat 18+ zrobić :P
Steam: lorgoth
Fumbbl: slimaq

Awatar użytkownika
ulizzez
rezerwowy
Posty: 494
Rejestracja: 17 wrz 2018, 14:19

Castle Dynamics vs Nuts Craschers- profil panny Emmy

Post autor: ulizzez » 26 paź 2018, 21:55

Emma Tritt
Wiek: 19
Drużyna macierzysta: Wściekłe Wiewiórki
Pozycja: Thrower
Sezony w lidze zawodowej: pierwszy
Osiągnięcia: Miss cheerleaderek Reiklandu, 7 podań, po których zdobyto punkt (w ostatnim sezonie ligi amatorskiej), nagroda za najefektowniej zadaną kontuzje na Turnieju Trzech Takich.





- Tritt co o nich wiemy?
- Przegrali dwa mecze z rzędu, nie zdobyli przyłożenia, właścicielem drużyny jest jakiś bogaty gnojek, albo nawet dwóch- zboczuszki... Ale wygląda, że uczciwi skoro nie opłacali sędziów...
- Jak z ich siłą ofensywną?
- Z czym?
- Co mogą nam przeciwstawić w ataku?
- Aha. Mają 4 blitzerów... niezłe ciacha. Jeden wysoki wpadł mi w o...
- Hmm?!
- No szybsi niż my, noszą więcej blachy na umięśnionych ciałach i nieźle się biją. Ale jakbym ich w obroty wzięła wieczór przed meczem to by im sił nie starczyło na granie.
- Tritt! Przestań się głupio chichrać? Czy możesz się skupić? Czym mogą nas zaskoczyć?
- Jest taki chuderlak- szybki jak... jak... no biega jak kurczak bez głowy- zygzaki, podskoki... ale jakoś tak bez sensu... ale jest szybki i zwinny... tyle że...
- Tyle że co?
- Wygląda na słabego w lędźwiach... na co komu taki?
- Tritt! Na miłość bogów! Co ty masz w tym rudym łbie?...

Proszę państwa! Oto młodzi atleci z Castle Dynamics stają dziś naprzeciw uroczym dziewczynom z Nuts Crushers. Kobieca gracja i gibkość kontra twarde mięśnie i szybkość. W blasku zachodzącego słońca prezentują się wspaniale niczym herosi i heroiny sprzed eonów! Stają naprzeciw siebie na tle soczystej murawy. W tej chwili tak dumni i promieniejący. Kto będzie górą? A kto zostanie wdeptany w ziemię i straci swój urok i zdrowie lub zostanie zniesiony z boiska by dać zarobić lokalnemu grabarzowi? Czy będziemy świadkami błyskotliwych akcji czy bezpardonowej walki? O tym przekonamy się w ciągu najbliższych godzin. Pogoda idealna do rozgrywania meczu- chłodny pogodny wieczór, na trybunach 14ooo widzów (w przeważającej mierze w zielonych barwach Castle). Jeszcze tylko rzut monetą... Amazonki decydują się na wykop... i za chwilę sędzia rozpocznie mecz!
Zawodnicy ustawiają się Tritt już ustawia piłkę do wykopu, sędzia gwiżdże dając znak do rozpoczęcia ale co to się dzieję Felicia Felix pada na murawę jak rażona gromem! Tak teraz widzę co się stało. Ona dostała prosto w głowę cegłą- jak państwo wiedzą drużyna Castle Dynamics należy do znanych budowniczych Jeremyego Buxtona oraz Arwina Ribbecka, a cegła to znak rozpoznawczy ich kibiców (nigdy nie używają prymitywnych kamieni). No cóż dziewczęta zagrają w dziesiątkę- aptekarz Wiewiórek przepędził grabarza i jego pomocnika ghula i sam znosi Felicię z boiska... Może jest jakaś szansa na przeżycie- uderzając zawodniczkę w głowę cegła pękła- to zawsze dobry znak. Ale wracajmy do meczu!
Dynamics łatwo przejmują piłkę i rozpoczynają atak. Zdaje się panowie postanowili wykorzystać chwilę dezorientacji zawodniczek spowodowanej wypadkiem koleżanki. Wyraźnie przejmują inicjatywę- biją na całej szerokości boiska- nie próbują nawet robić klatki. Amazonki wywracają się jedna po drugiej, już po kilku chwilach grają w dziewiątkę, a do szatni schodzi kolejna blitzerka- Feldsalad Rapunzel. Castle przesówa się nieznacznie z piłką w stronę pola tuch down przeciwniczek ale jest wyraźnie skupione na zadawaniu ciosów... utrzymują się wprawdzie przy piłce, ale nie to jest ich priorytetem. Su Shi-Dai prawie udaje się przejąć piłkę ale Budowlani nic sobie z tego nie robią i po chwili Ella Constipatio musi być zniesiona z boiska. Pomimo gry w osiem dziewczyn na dwunastu chłopa Nuts Cruschers przejmują piłkę i pędzą w stronę pola punktowego Castle... zaraz, zaraz... 1,2,3,4,5,6,7,8,..9,10,11,12... Tak, zgadza się. Jak widać trener Castle Dynamics dla pewności wystawił 12 zawodników do gry w pierwszej połowie. Już wcześniej wielu znawców tematu spodziewało się „nietypowych” rozwiązań po tej drużynie- jak wiadomo dwóch bardzo bogatych przedsiębiorców ma na pewno środki na to by sędziowie nie zauważali w czasie meczów takich drobnostek jak dodatkowy zawodnik. Ale, ale ja się tu rozgaduję a połowa ma się ku końcowi... wynik wciąż 0:0 ale Castle ma przewagę już pięciu zawodników... Amazonki desperacko próbują się bronić... ale czy dadzą radę siódemką przeciw dwunastce?... już tylko minuta, może dwie... Su wyrównuje trochę szanse powalając jednego zawodnika. Nie będzie już przyłożenia w tej połowie ale w ostatniej chwili jeden z liniowych także solidnie obrywa i do szatni schodzi niesiony przez kolegów. Drobne pocieszenie dla Nust Crushers po fatalnej pierwszej połowie...

- No i co powiesz Tritt? Bogaci ale uczciwi... nie ma takich!
- Zejdź z niej Ella. To nie jej wina.
- Może i tak ale widzę wszystko podwójnie i mam takie deffkopty, że wstać nie mogę! Ci dranie złoili nam skórę...
- Ale i tak bym ich brała. Lubie tak trochę brutalnie.
- Tritt! Ja pier... czy ty myślisz czasem o czymś innym?
- Hmm...Tak, ale nie chcesz wiedzieć...

Rozpoczyna się druga połowa, medyk dziewczyn uwijał się jak w ukropie ale dzięki jego pracy, aż dziewięć z nich jest w stanie kontynuować grę. Tak jak w pierwszej połowie panowie zaczynają z przewagą dwóch zawodników... pewnie sędzia byłby skłonny wpuścić dwunastego... jednak nie był on w stanie wejść na boisko o własnych siłach... Castle wykopuje piłkę, [cheering fans +1 re roll dla Castle- razem już 5!] Nuts rozstawiają drużynę i atakują, szybko tworzą screen, za który wbiega Emma Tritt z piłką. To chyba będzie zupełnie inna połowa w wykonaniu dziewczyn, wprawdzie panowie się podnoszą po ataku Amazonek i żaden nie opuścił boiska ale babki zrobiły sobie trochę miejsca i się przegrupowały. Mają piłkę, przedzierają się prawą stroną, na przodzie walczą dwie blitzerki robiąc miejsce dla Elli, która niesie piłkę. Jej flankę zabezpieczają liniowe. Panowie wstają i podchodzą pod linię Wiewiórek. Te tylko na to czekały- cała seria bloków (kilka bardzo udanych) i szanse się wyrównują! Panowie znów wstają i doskakują do pozycji dziewcząt, naciskają coraz bardziej, ale ilościowo siły się już wyrównały. Emma Tritt podaje piłkę na środek [QPass] do lekko wycofanej Chakalaki i ta zaczyna bieg w stronę pola punktowego... Prawdziwy sprint [2x GFI] i piłka jest praktycznie poza zasięgiem Budowlanych, gdyż w tym samym czasie Nuts Cruschers robią miazgę z drużyny w zielonych strojach [3xstunn, KO]. Do Chakalaki dobiega cudem [2xGFI z przerzutem] jeden z obrońców, jednak zanim cokolwiek zdołał zrobić ta w asyście koleżanki spuszcza mu łomot [stunn]. Po chwili jeszcze kilka Wiewiórek podbiega by chronić piłkę. Widząc, że jej pozycja jest niczym nie zagrożona Chaklaka w spacerowym tempie pokonuje ostatnie metry do linii tuch down [3 tury] w tym czasie Budowlani wstają i próbują się desperacko odgryzać [na jednej kości lub 2 przeciw], ale stracili przewagę zarówno w ustawieniu jak i w ilości zawodników. W końcu jednak naciskają tak mocno, że młoda łapaczka Nuts decyduje się nie zwlekać i robi przyłożenie! 1:0 dla Wiewiórek! Do gry wraca z ławki kilku Budowlanych. Będą odbierać piłkę i mają przewagę jednego zawodnika, czy zdążą przyłożyć? ...Raczej nie, bo co to się dzieje? Jeszcze przed gwizdkiem sędziego wściekłe Wiewiórki [blitz na kickoff table], atakują wściekle i jedna z nich silnym kopem w jajca skutecznie usuwa catchera Castle z dalszej gry. Cruschers Przeorganizowały się i zabezpieczyły przed przypadkową stratą punktu. Jeszcze tyklo chwila i taaaak, tak! Koniec meczu. Nuts Cruschers Pokonują Castle Dynamics 1:0.

- No laski pokazałyśmy, kto tu rządzi!
- Skromne 1:0 ale druga połowa była nasza!
- A jak Locke?
- Wyliże się z tego. Ale prędko nie zagra coś tam się jej połamało w środku...
- Za to Felicia to farciara. Żeby tak cegłę łbem rozpieprzyć... naprawdę...a poza wielką śliwą nic jej nie jest!
- Dziewczyny naprawdę się spisałyśmy. Podanie Emmy też niczego sobie. A właśnie gdzie ona jest?
- Pytasz o Tritt?
- No a mamy inną Emmę? Miałyśmy świętować zwycięstwo.
- No to poświętujemy bez niej.
- ???
- Zgłuszyła, któregoś z tych pajaców z Castle Dynamics. Zaraz po meczu... i gdzieś przepadła...
- Oby na jednym się skończyło...
- Ehh, nie mogę z tą dziewuchą, co ona ma zamiast mózgu?..

ODPOWIEDZ

Wróć do „LLBB”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość