Kolejny mecz przegrany ze stratą jednego punktu - jak na "najgorszą drużynę w Blood Bowl" to chyba całkiem nieźle. Przyznam, że jest to zasługa niesamowitego farta w ostatniej turze, gdzie pokurcz uciekł od krasnala, podbiegł do enta i został rzucony idealnie w hobgoblina z piłką
.Tak więc, były duże szanse na 0:2
Były szanse na 1:1 ale rzucony karzeł nie wylądował telerankiem
Na około 4-5 rzutów każdy się przewrócił. Oprócz jednego, który wypadł entowi pod nogi YAAAY.Obie drużyny zaliczyły 2 CAS, przy czym po stronie niziołków wszystkie wykonał Star Player (przynajmniej MVP nie dostał). Początek drugiej połowy nie udał się karłom, bo nie dość że po 2 próbach wstania z KO udało się to tylko jednemu zawodnikowi z trzech to kucharz nie odebrał żadnego przerzutu. Potem nie udało się przekazanie piłki, do której zaraz pobiegł bullcentaur i hobgobliny. Wynik 0:1 to tylko kwestia niesamowitego farta na rzutach ratujących sytuację.
