Wracając do wczorajszego meczu.
Yedee pisze:Pokonaly mnie kosci, w kluczowych momentach zawsze sie nie udawalo.
Nie jest to prawdą ale sam tak nieraz piszę po przegranym meczu nie mając racji, także poniekąd rozumiem
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_e_biggrin.gif)
.
Kostki były kapryśne, ale to nie one wygrały, czy przegrały mecz. Za dużo zostawiać kostkom w tej grze, to jak wiadomo kuszenie losu. Trzeba niwelować ryzyko nieudanych zagrań. Obaj mieliśmy w tej grze kilka nieudanych rzutów, które mogłyby zmienić mecz.
Nie zawsze się udaje, bo nie zawsze się udawać musi
![Wink ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
. Raz się nie uda, a raz uda jak przy td na 1-0, bo mimo oblepienia 4 elfami byk się wyrwał i przyłożył, a wcześniej wytrwał dwu kostkowy atak. I chyba póki co mój zabójca dopiero się rozkręcał, bo po pierwszym cieniu odpuścił pogoń. Wcześniej z -1 do ZR, zszedł blitzer z ochroną. Nie użyłem konsyliarza, gdyż pierwsze co mi przyszło do głowy to, że ZR do zasięg ruchu. Takie beznadziejne są te oznaczenia w polskiej wersji. Chociaż dalej pewności nie mam i łudzę się, że to jednak zasięg ruchu a nie zręczność
![Confused :?](./images/smilies/icon_e_confused.gif)
.
Potem była akcja elfów na 1-1. Klasyczna, moja sztandarowa, aczkolwiek odkąd Nimar wytknął mi, że chyba nikt się już na nią nie nabierze stosowana rzadko. Przyznam, że tym razem też jej nie planowałem, ale jak zobaczyłem, że okoliczności są sprzyjające, więc w to mi graj. Puste skrzydło, gdzie mogę wypuścić żądne przyłożenia czarne pantery to jest mój ulubiony widok na boisku. Niestety musiałem przykładać w 7 turze (Yedee to, że byk wywalił się na sprincie opóźniło jedynie td o jedną turę) i przetrwać mordobicie po wznowieniu. Przetrwałem. Proporcja zawodników 9-11, nie była jeszcze tragiczna w obliczu 2 połowy, ale mogło być lepiej.
Do odbioru w 2 połowie ustawiłem się podobnie jak poprzednio, czyli skumulowałem siły na jednym skrzydle. Przeciwnik wyciągnął wnioski i pilnował już obu skrzydeł, co jest trudnym zadaniem dla wolnej drużyny. Koniec końców mogłem myśleć o szybkim td. Potrzebowałem jedynie odepchnąć przeciwnika, podać i odebrać na 2+, przekazać piłkę na 2+ i później 1 GFI na 2+. Dostępny reroll. Odepchnąć miał zabójca i krótko mówiąc zawalił – wypadły 2 czachy. Zużyty reroll. Ustawienie było na tyle bezpieczne, że nawet w przypadku wpadki miałem piłkę w nie najgorszym położeniu. Cztery rzuty – jedynka nie wypada 2-1. Ładna, elfia akcja, ale bez fajerwerków.
I zaczyna się mecz, trzeba bronić. Wiedźma kopie w trybuny i piłkę dostaje byk. Robi szarżę i wystawia się na blok na dwóch kostkach
![Shocked :shock:](./images/smilies/icon_eek.gif)
. Wiedźma niczym wprawny torreador uziemia byka i podnosi piłkę, niestety wywala się na GFI – gdyby ustała, sytuacja krasnoludów była by bardzo zła, najprawdopodobniej poszłaby kontra w następnej turze.
Krasnoludy się zreorganizowały, obstawiły piłkę, ale zdecydowały się na ryzykowne podnoszenie bykiem, mimo iż miały zużyty reroll w tej turze. Nie udało się. Od tego momentu zaczęło się niezłe kotłowanie. Musiałem zrobić pospolite ruszenie i stanąć do regularnej walki, chociaż tego nie preferuję. Wydaje mi się, że przeciwnik popełnił zasadniczy błąd polegający na tym, że zanadto zaufał swej sile. Kroki w bok, cień, uniki, zapasy to jednak coś co skutecznie może zablokowałać zapędy krasnoludów. Zbytnia pewność, że elfy polecą z placu najlepiej z kontuzjami to moim zdaniem nie najlepszy pomysł na plan A przy takim układzie.
Yedee podniósł piłkę hobgoblinem, który dostał się do epicentrum wydarzeń mniej więcej w połowie połowy boiska. Moim celem było przytulać się do niego jak największą liczbą graczy. Pilnowałem go cały czas, a nawet jak elfy padały to blokowały drogę do przodu. Yedee nie posuwał się z akcją. Nie wykorzystywał momentów, gdy nadarzała się okazja wyjścia z kotła. W pierwszym przypadku wolał zbitzować wiedźmę za boisko, było to dość niepotrzebne zagranie, gdyż stała z przodu, na tą chwilę przepchana poza kocioł i zupełnie nieprzydatna. Celu dopiął, bo wyleciała w trybuny, a kibice zafundowali jej KO, natomiast nie ruszył się z piłką z miejsca. W 15 turze z kolei padł blitzer z krokiem w bok, moja boczna twierdza, otwierając flankę, ale też przeciwnik nawet nie ruszył w tamtym kierunku. Dodatkowo ustawił tylko jednego zawodnika w zasięgu przyłożenia i to na 3 GFI. Kropkę nad i postawił mój assasyn, wyłaniając się z cienia podłożył haka hobgoblinowi z piłką. W 16 turze wypadł mi miss click, który mógł zniweczyć cały mój trud. Myślałem, że mam zaznaczonego assasyna, a był liniowy, zamiast pożądanego dźgnięcia czerwone kostki – czaszka, koniec tury dla mnie. Tak się szczęśliwie ułożyło, że ten leżący liniowy zablokował drogę bykowi i nie było już opcji, żeby w tym ścisku doszedł do linii td nawet na GFI. Zresztą i tak krasnoludy nie podniosły piłki...
Nieco chaotyczna relacja, ale mam młyn w pracy i właściwie piszę od 7 rano ( a jest już południe), także wybaczcie.